W pojedynku rozegranym w rundzie jesiennej Kamil Glik brutalnym wślizgiem zaatakował Emanuele Giaccheriniego i sędzia Gianluca Rocchi bez wahania sięgnął do kieszonki po czerwoną kartkę. Stoper Torino FC nie mógł wówczas pogodzić się z werdyktem, ale obserwatorzy nie mieli wątpliwości, że "czerwień" należała się Polakowi.
W rewanżu Glik wyleciał z boiska wskutek otrzymania dwóch żółtych kartek za nieprzepisowe zatrzymywanie Fabio Quagliarelli. Co ciekawe, zarówno w 78., jak i w 90. minucie 25-latek do popełnienia fauli użył... łokcia! Gdy Torino przegrywało już 0:1, środkowy obrońca, chcąc wyprzedzić rywala, uderzył go w twarz, spowodował jego upadek i wydaje się, że arbiter Mauro Bergonzi podjął słuszną decyzję.
- Przepraszam za zachowanie mojego zawodnika i wizerunek całej drużyny, ale może być tak, że pewni gracze z krzykiem upadają na murawę, a Glik wciąż płaci cenę za swoje zachowanie w pierwszym meczu z Juventusem - skomentował trener Giampiero Ventura.
Faul Glika, po którym otrzymał drugą żółtą kartkę, od 1:24:
[dailymotion=xzeo20]