Piłkarze z Wielkopolski byli po meczu zgodni - w końcówce powinni mieć okazję do strzału z jedenastego metra, bo zawodnik Kolejarza zagrał ręką w polu karnym. - Uważam, że karny był stuprocentowy. Cheikh Niane tłumaczył, że miał rękę przy ciele, choć ja widziałem, że była delikatnie odsunięta. Gdyby jej nie wyciągnął, to piłka wpadłaby do siatki, a tak uderzyła w tę część ciała - powiedział Paweł Giel.
Warta nie musiałaby mieć pretensji do arbitra, jeśli wykorzystałaby choć jedną z licznych okazji do strzelenia bramki. - Pod tym względem jesteśmy frajerami - stwierdził Giel. - Mogliśmy tu spokojnie zdobyć trzy punkty i nie byłoby problemu, a tak czeka nas kolejna długa i ciężka podróż - dodał.
Poznaniacy do siatki nie trafili ani razu, ale zaprezentowali sporo ciekawych akcji i to może być pozytywnym prognostykiem. - Paradoksem jest to, że zaczynamy dopiero grać po stracie bramki, nabieramy wtedy więcej luzu i idzie nam wtedy lepiej. Stwarzamy sytuacje, lecz szczęście nie jest po naszej stronie - podkreślił 23-letni pomocnik.
Porażka z Kolejarzem Stróże była o tyle brzemienna w skutkach, że już tylko o jeden punkt mniej ma Stomil Olsztyn (pierwsza drużyna w strefie spadkowej), który pokonał sensacyjnie Flotę Świnoujście. - Znam wynik tego meczu, ale mówiąc szczerze - nie interesuję się tym. Powinniśmy patrzeć na siebie. Bardzo pragniemy zwycięstw, ale niestety na razie to się nie udaje - zakończył Giel.