Łukasz Piszczek: Operacja dopiero po finale, adrenalina uśmierza ból

Gdyby Borussia odpadła w półfinale Ligi Mistrzów, Łukasz Piszczek najpewniej zakończyłby już sezon. Polski obrońca zamierza jednak ponownie zacisnąć zęby, by 25 maja wystąpić na Wembley.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz
Łukasz Piszczek od kilku miesięcy boryka się z przewlekłą kontuzją uda, która powoduje, że regeneracja zawodnika po każdym meczu trwa dłużej niż miało to miejsce wcześniej. Lekarze Borussii Dortmund są przekonani, że 27-latek wróci do pełni sił dopiero po przejściu operacji, która jednak wciąż odkładana jest w czasie.

- Mam nadzieję, że będę wystarczająco dobrze przygotowany fizycznie, by wystąpić w finale Ligi Mistrzów. Liczę, że mój stan nie pogorszy się w porównaniu do obecnego. Co będzie później, nie jestem w stanie jeszcze powiedzieć, ale najprawdopodobniej poddam się operacji - powiedział po spotkaniu na Santiago Bernabeu reprezentant Polski.

Biorąc pod uwagę także mecze kadry Waldemara Fornalika, Piszczek w tym sezonie wziął udział już w 50 pojedynkach (łącznie 4434 minuty), w których zdobył 4 gole i zaliczył 13 asyst. - Następnego dnia po każdym występie bardzo ciężko jest mi wstać z łóżka, ale na placu gry czuję się dobrze, a nasi fizjoterapeuci robią wszystko, żeby mi pomóc i postawić mnie na nogi - przyznał "Piszczu".

Finał Champions League, który za ponad trzy tygodnie zostanie rozegrany na londyńskim Wembley, z pewnością będzie jednym z najważniejszych meczów w karierze byłego gracza Zagłębia Lubin i Herthy Berlin. - Tego typu spotkania wytwarzają tak dużo adrenaliny, że pozwala ona uśmierzyć każdy ból - stwierdził boczny obrońca.

Jeśli Piszczek przejdzie operację tuż po zaplanowanej na 25 maja potyczce, nie będzie w stanie zagrać w spotkaniu eliminacji mistrzostw świata przeciwko Mołdawii, które odbędzie się 7 czerwca w Kiszyniowie.

Trener Juventusu obserwował Błaszczykowskiego? "Powinien zwrócić na niego uwagę"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×