Marcin Ziach: Panie trenerze, wrócił pan do Polski po kilku latach zagranicą. Jakie odczucia panu towarzyszą?
Henryk Kasperczak: Na pewno radość i duma. Zresztą powiedziałem, że jestem szczęśliwy i dumny z tego, że mogę pracować tutaj. Jestem rodowitym zabrzaninem, ale przyznam, że nigdy nie myślałem, że będzie mi dane poprowadzić Górnika Zabrze. Gdy kończyłem piłkarską karierę odczuwałem pewien niedosyt, że nigdy w Górniku nie grałem. Raz jeszcze podkreślam, jestem zabrzaninem i przepełnia mnie szczęście i duma, że tu jestem.
Co pana nakłoniło do podpisania kontraktu z Górnikiem Zabrze? Mógł pan przecież zostać we Francji i wypoczywać czekając na ofertę z tamtejszej ligi.
- W Górniku jest obecnie grupa ludzi, która chce stworzyć coś ciekawego, a ja jestem człowiekiem, który takie wyzwania uwielbia. Myślę, że jeśli zjednoczymy siły to może nam się to udać. Ja jestem dobrej myśli, Allianz Polska zapewnia Górnikowi spokój finansowy i organizacyjny, mówi się o budowie nowego stadionu, a w takiej atmosferze aż chce się pracować.
O jakich ludziach konkretnie pan mówi?
- Myślę tutaj o ludziach z firmy Allianz, którzy mają poukładaną wizję rozwoju zespołu, o pani prezydent Małgorzacie Mańce – Szulik, którą ja bym nazwał nawet kibicem numer jeden Górnika, bo osoby tak oddanej klubowi niełatwo spotkać i naprawdę aura w Zabrzu jest wyjątkowa.
Jakie cele postawiono przed panem na ten sezon?
- Przede wszystkim dobra gra zespołu, który powinien być wizytówką sponsora i miasta. Nie jest tak, że Górnik ma od razu walczyć o najwyższe cele czy zawojować polski rynek. Górnik jest tutaj wielką pasją wszystkich i wszyscy chcą żeby ten klub odbudował swoją wielkość.
Przedstawiono panu jakiś konkretny czas w jakim Górnik ma walczyć o mistrzowski tytuł?
- Nie, bo wszyscy wiemy, że tak wielkie inwestycje czy przedsięwzięcia wymagają czasu. Nie można zbudować potężnego klubu w miesiąc czy nawet rok. Nie ma cudów, to nie byłby dobry klub na stałe, może tylko chwilowo. Mam za cel dążyć do celu, który jest jasno określony, a jest nim odbudowanie Górnika, żeby klub wrócił na należne mu miejsce w hierarchii.
Start ligi Górnikowi ewidentnie nie wyszedł. Remis, trzy porażki i zwycięstwo to nie szczyt marzeń kibiców. W tym sezonie Górnik miał nawiązać już do ligowej czołówki. Jest to realne?
- Na pewno tak. Ja chciałbym widzieć drużynę Górnika Zabrze dającego z siebie wszystko w każdym meczu, która będzie się starała osiągać jak najlepsze wyniki. Daj Boże, że ten cel jaki był postawiony wcześniej czyli ligowa czołówka dało się osiągnąć. Nie zapominajmy jednak, że sytuacja obecnie nie jest komfortowa. Drużyna jest na ostatnim miejscu w tabeli z kilkoma punktami. Oczywiście ta różnica nie jest tak duża, ale zawsze zmiana trenera to etap czasu, którego drużyna i trener potrzebują żeby pokazać się z lepszej strony. Myślę jednak, że możemy powalczyć w tym sezonie. Ja jestem optymistą.
Czy jeśli drużyna nie wywalczy tego celu czyli ligowej czołówki można się liczyć z czystkami w kadrze po sezonie?
- Nie, myślę, że nie. Wiemy jaka jest sytuacja i jeśli uda się wywalczyć pozycję w czołówce ligowej tabeli na pewno będziemy zadowoleni, jeśli jednak tak się nie stanie to nie będziemy załamywać rąk, bo to jest jak mówiłem plan długofalowy. Tragedia będzie dopiero wtedy, jeśli spadniemy do pierwszej ligi (śmiech).
Z drużyną w ostatnim czasie współpracował psycholog. Czy zezwoli pan na dalsze spotkania zawodników z psychologiem, czy raczej woli pan nie stosować takich praktyk?
- Ja jestem człowiekiem, który współpracuje. Na pewno nie będę zabraniał drużynie spotkań z psychologiem jeśli będzie to sprzyjało lepszej grze drużyny. Czy będzie to rzeczywiście z korzyścią dla dynamiki, a zarazem ładu pracy drużyny i lepszych wyników to ja na pewno nie mam nic przeciwko temu. Czy tak właśnie będzie pokaże czas.
Za kadencji trenera Ryszarda Wieczorka pierwsza drużyna prowadziła współpracę z zespołem Młodej Ekstraklasy. Czy pan także ma takie plany?
- Na pewno tak. Młoda Ekstraklasa to bardzo dobry pomysł. Dzięki temu będę miał stały wgląd w struktury młodzieżowe, czyli młodych zawodników, którzy będą stanowili o przyszłości tego klubu. Jestem otwarty na współpracę. Niebawem spotkamy się z trenerem Marcinem Bochynkiem, koordynatorem do spraw młodzieży, porozmawiam też z trenerem Młodej Ekstraklasy Markiem Piotrowiczem i na pewno nawiążemy współpracę.
Cały czas mowa o rozwoju powolnym, aczkolwiek konkretnym.
- Tak, bo ja wolę pracować powoli, bez zbędnego pośpiechu a skutecznie i tak zawsze pracowałem z moimi drużynami.
Już w piątek Górnika czeka ważny mecz ze Śląskiem Wrocław. Będzie pan w stanie poukładać zespół w tak krótkim okresie czasu?
- Na pewno niewiele w tak krótkim okresie czasu da się zmienić. Będą grali ci sami zawodnicy co w poprzednich meczach, ale ja postaram się szczególny nacisk położyć w tych dniach na to, czego drużynie brakowało w poprzednich spotkaniach, czyli na skuteczność. Zmiany na pewno będą, ale na to wszystko potrzeba czasu. Poznam drużynę, zobaczę jej możliwości i wtedy podejmę odpowiednie według mnie kroki ku pełnej poprawie sytuacji.
Dwuletnia umowa to bardziej ukłon z pana strony, czy klubu?
- Z natury o takich rzeczach się nie mówi szczegółowo, bo podlega to klauzuli tajności.Rozmawialiśmy z firmą Allianz i zarządem klubu konkretnie i razem doszliśmy do wniosku, że dwuletnia umowa z opcją przedłużenia o kolejny okres czasu jest obecnie najlepszą z możliwych opcji.
Ma pan w kontrakcie klauzulę umożliwiającą ewentualne objęcie posady selekcjonera reprezentacji Polski. Czy Henryk Kasperczak nadal na poważnie myśli o kadrze?
- Na dzień dzisiejszy są to spekulacje. Ja jestem trenerem Górnika Zabrze i mnie spekulacje prasowe nie obchodzą. Polska reprezentacja ma selekcjonera, a Górnik ma trenera. Ja się od wszelkich spekulacji odcinam i w pełni poświęcam się pracy na rzecz Górnika.
Ostatnie już pytanie. Czy dostrzega pan jakieś podobieństwa Górnika do Wisły, którą pan prowadził?
- W chwili obecnej ciężko mi obie drużyny porównywać. Może pan zadać to pytanie za miesiąc, wtedy odpowiem szczegółowo, bo na starcie każda drużyna jest podobna.