Flota Świnoujście złapała drugi oddech w walce o awans. Po ostatnich trzech kolejkach dopisała na swoje konto dziewięć oczek. W sobotę pokonała 2:1 Wartę Poznań, choć styl zaprezentowany przez świnoujścian na terenie najgorszego pierwszoligowca wiosny nie napawa przesadnym optymizmem.
- Może nie będziemy pamiętać tego meczu za kilka miesięcy, a może wręcz przeciwnie – okaże się on dla nas przełomowy w ostatecznym rozrachunku. Moim zdaniem była to jedna z najważniejszych potyczek sezonu i te punkty bardzo cieszą. Obyśmy tak skutecznie punktowali do końca rozgrywek - komentował po ostatnim gwizdku Charles Nwaogu.
Po przerwie Warta zmarnowała dwie świetne sytuacje strzeleckie, sprezentowane przez świnoujścian. Podobne momenty zawahania Floty w następnych meczach mogą okazać się brzemienne w skutki. - Oczywiście trzeba się wystrzegać takich błędów, jednak pamiętajmy, że każdy mecz to osobna historia z innym obliczem. Na papierze Warta wydawała się słabsza od Dolcanu, z którym mierzyliśmy się w minionym tygodniu, a pewnie było widać, że postawiła trudniejsze warunki - zauważył bohater tego starcia.
"Charles de Gol" zdobył dwie bramki, korzystając z podań Sebastiana Olszara i Bartłomieja Niedzieli. Nigeryjczyk odpłaca się w ten sposób za zaufanie, którym obdarzył go Tomasz Kafarski. Pod wodzą tego szkoleniowca regularnie gości w podstawowym składzie, ostatnio w ustawieniu z "fałszywym" drugim napastnikiem.
- Czuję się w takim systemie dobrze i co najważniejsze - przynosi ono efekt. Trener nakazał nam nie oddawać inicjatywy, zbierać wybijane przez Wartę piłki i trochę pograć od nogi do nogi, budując akcję od tyłu. Wydaje mi się, że nasze ustawienie prowadzi nas w dobrą stronę i przyniesie jeszcze lepszy rezultat w ostatnich kolejkach - ma nadzieję Nwaogu.
Dla Charlesa i drugiego czarnoskórego gracza Floty - Christiana Nnamaniego nastały lepsze czasy po zmianie na stanowisku trenera. Poprzednik Kafarskiego - Dominik Nowak nie wystawiał ich wiosną w jedenastce, a gdy już wchodzili na boisko, posyłał w ich kierunku cierpkie słowa. Podobnie było jesienią.
- Nowak nie tylko nie wstawiał mnie i Christiana do składu, ale też traktował nas inaczej podczas treningów. Widział to ten, kto je obserwował. To była zupełnie inna sytuacja niż obecnie. Trener Kafarski podchodzi do wszystkiego inaczej, daje każdemu równe szanse na pokazanie swoich możliwości i zespołowi idzie dobrze. A u Nowaka nie było rezultatów - przypomniał Nwaogu.