W sobotę zieloni rozegrali niezłe spotkanie - zwłaszcza w drugiej połowie - ale mimo początkowego prowadzenia musieli uznać wyższość Floty Świnoujście (1:2). - Ta porażka powoduje, że grunt pali nam się pod nogami coraz bardziej. Zdawaliśmy sobie sprawę z siły rywala. Niestety straciliśmy dwa gole, które absolutnie nie powinny paść. Charles Nwaogu miał być indywidualnie kryty przez jednego z naszych zawodników. Dlatego uważam, że w pierwszej części - mimo zdobycia bramki na 1:0 - przeszliśmy obok meczu - powiedział Krzysztof Pawlak.
O co szkoleniowiec ma pretensje do swoich podopiecznych? - Nie podobała mi się szczególnie walka w parterze w środkowej strefie boiska. Faulowaliśmy nie tam gdzie trzeba, przez to straciliśmy zresztą drugiego gola. Po przerwie dokonaliśmy kilku roszad ofensywnych i liczyliśmy przynajmniej na remis. Były ku temu sytuacje, lecz ich nie wykorzystaliśmy.
Niedostatki kadrowe, brak odpowiednich przygotowań - to wszystko ciągnie się za Wartą jak prawdziwy koszmar. - Za nami następne spotkanie, w którym brakowało zarówno sił, jak i umiejętności. Trzeba to niestety powiedzieć obiektywnie i otwarcie - zaznaczył Pawlak.
Patrząc na postawę poznaniaków, niezwykle trudno znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia, który pozwalałby tej drużynie myśleć o nagłej zwyżce formy. Szkoleniowiec wciąż jednak wierzy, że nadejdą lepsze czasy. - Czeka nas jeszcze sześć spotkań i w każdym stawka będzie ogromna. Minimum optymizmu wlały we mnie niektóre fragmenty drugiej połowy pojedynku z Flotą - zakończył.
spadek coraz blizej
gdzie jest teraz pani prezes ?