Utalentowany pomocnik Lecha Poznań trafił z boiska do szpitala

Lech Poznań stracił w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała nie tylko trzy punkty i resztkę nadziei na mistrzostwo Polski, ale również Karola Linettego.

Sporego pecha w ostatnim czasie ma Lech Poznań. Z powodu kontuzji nie mogą grać Jasmin Burić, Kebba Ceesay i Bartosz Ślusarski, a jakby tego było mało w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała najprawdopodobniej dość poważnego urazu nabawił się Karol Linetty, który musiał zostać odwieziony do szpitala.

W 86. minucie 18-letni pomocnik Lecha znalazł się w sytuacji sam na sam z Richardem Zajacem. Obaj stoczyli powietrzny pojedynek o piłkę, co zakończyło się dramatycznie wyglądającym zderzeniem. Linetty, który pierwszy trafił w futbolówkę padł na murawę, a bramkarz Podbeskidzia po chwili, gdy zdał sobie sprawę z powagi sytuacji również położył się na boisku.

Początkowo wszyscy spodziewali się, że Hubert Siejewicz odgwizdał faul i jak tylko bramkarz Podbeskidzia podniesienie się z murawy pokaże mu kartkę. Ostatecznie arbiter nie odgwizdał nawet przewinienia czym zaskoczył piłkarzy Kolejorza oraz kibiców, którzy zaczęli przeraźliwie gwizdać. Po meczu wśród dziennikarzy toczyła się dyskusja na temat tego czy Zajac powinien obejrzeć czerwoną kartkę. Mimo iż w jego interwencji nie było widać złych zamiarów, to jednak faul nastąpił poza polem karnym w sytuacji sam na sam.

- Czerwonej kartki absolutnie być nie mogło, ponieważ to było nieszczęśliwe zderzenie. Żal mi Karola - mówi Czesław Michniewicz, który nakazał rozgrzewać się rezerwowemu bramkarzowi. - Bałem się kontuzji Zajaca, a jadąc do Poznania nie wziąłem Krzyśka Barana tylko w nagrodę innego młodego zawodnika. Jak widziałem podczas rozgrzewki jak przepuszcza piłkę to modliłem się, aby Zajac był zdrowy, bo stres był olbrzymi.

Linetty, któremu z głowy leciała krew, został przewieziony do szpitala. "Jesteśmy z Tobą, hej Karol jesteśmy z Tobą" - skandowali kibice, gdy lechita był znoszony do kartki, która nie wjechała na murawę, co również zdenerwowało fanów oraz  Krzysztofa Kotorowskiego, który próbował nawet w tej sprawie interweniować. - Cały czas czekamy na ustalić odpowiedź na pytanie dlaczego karetka nie wjechała na murawę - mówi Łukasz Borowicz, rzecznik prasowy Lecha.

Na razie nie wiadomo jak poważny jest uraz Linettego. - W kontekście tego spotkania jest to najważniejsze pytanie. Zawodnik nie stracił przytomności na boisku. Ma głęboką ranę na czole. Za chwilę jadę do szpitala i wtedy będę wiedział coś więcej - zakończył Mariusz Rumak.

Ponad godzinę po zakończeniu meczu Karol Linetty wrócił na stadion z wielkim bandażem na głowie.

Źródło artykułu: