Krzysztof Danielewicz: Szczęśliwe żebro (wideo)

Gol Krzysztofa Danielewicza dał Cracovii prowadzenie w meczu z Polonią Bytom. Trudno jednak powiedzieć, że to "Dani" trafił do siatki, bowiem piłka odbiła się od niego po strzale Milosa Kosanovicia.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

W 12. minucie serbski stoper Pasów zdecydował się na uderzenie z dystansu, a tor biegu Danielewicza przeciął się z torem lotu piłki, która trafiła go w tułów i wpadła do siatki polonistów ku rozpaczy składającego się do interwencji w innym miejscu bramki Mateusza Miki.

Co ciekawe, Danielewicz zdobył gola dokładnie miejscem, które ma kontuzjowane już od rozegranego 27 kwietnia meczu z Bogdanką Łęczna.

- Mam specyficzną kontuzję i specyficzny lek właśnie na to żebro, którym strzeliłem bramkę. Czy to najdziwniejsza bramka jaką zdobyłem? Nie mam jeszcze bogatego życia piłkarskiego, więc chyba tak - mówi 22-latek, dla którego był to 8. gol w seniorskiej karierze.

Trafienie Danielewicza mogło ustawić mecz, ale Pasy zamiast iść za ciosem, znów oddały rywalowi pole do gry. Polonia długimi fragmentami była po prostu lepsza od krakowian.

- Mieliśmy już wiele nauczek, że jedna bramka nie ustawia meczu, więc nie można mówić, że ten gol ustawił mecz. To było ciężkie spotkanie, Polonia postawiła trudne warunki i nie wiem, czy to wynik tego, że my zagraliśmy słabiej, czy tego, że oni tak dobrze. Polonia nie zasługuje, żeby spadać z ligi. Jestem pełen podziwu dla Polonii i gratuluję jej postawy w tym meczu - przyznaje pomocnik Cracovii.

Cracovia wychodzi z założenia, że za styl punktów nikt jej nie przyzna. - W tym momencie liczą się punkty i lepiej je wywalczyć trzy po nie najlepszej grze niż jeden po dobrym występie - podkreśla Danielewicz.

Raport SportoweFakty.pl: Kto z I ligi do ekstraklasy?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×