Krzysztof Pawlak o przyszłości: W Warcie nie ma spalonej ziemi

Trener Krzysztof Pawlak nadal widzi więcej mankamentów niż pozytywów w grze Warty, jednak dostrzega też nadzieję na lepszą przyszłość, mimo że szanse na utrzymanie są iluzoryczne.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
W sobotę zieloni mieli kapitalną okazję na pierwsze wiosenne zwycięstwo, ale mimo prowadzenia 2:0 z Sandecją Nowy Sącz musieli się zadowolić jednym punktem. - Trudno w ogóle zebrać myśli po takim spotkaniu. Bardzo liczyliśmy na pełną pulę i premierowe fragmenty wskazywały, że wreszcie nadejdzie długo oczekiwane przełamanie. Niestety sami sobie strzeliliśmy dwie bramki. Najpierw sprokurowaliśmy kontrę w niewyobrażalnych okolicznościach, a potem jeszcze padł gol po strzale samobójczym. Kluczowe było trafienie na 2:1. Po nim Sandecja uwierzyła w możliwość osiągnięcia korzystnego wyniku - powiedział Krzysztof Pawlak.

Szkoleniowiec nie ukrywa, że jego drużynie wciąż doskwierają te same problemy. - Im dłużej trwa mecz, tym bardziej brakuje nam tlenu. A gdy pod tym względem nie jest dobrze, to szwankuje wszystko, nawet myślenie na boisku. To było widoczne zarówno przeciwko Sandecji, jak i w ubiegłą środę, gdy mierzyliśmy się ze Stomilem Olsztyn. Wiadomo, że nasze szanse na uratowanie I-ligowego bytu są niewielkie, mimo to mam nadzieję, że w ostatnich trzech pojedynkach zaprezentujemy się solidnie i zostaniemy dobrze zapamiętani.

Warta się przebudziła - nie tyle pod względem wyników, co samej gry. Kłopot w tym, że nastąpiło to zbyt późno. - Przede wszystkim zakładaliśmy, że zapunktujemy w Bytomiu. To nam się niestety nie udało, mimo że wcześniej prowadziliśmy wyrównane boje z kandydatami do awansu. Ze Stomilem i Sandecją zaprezentowaliśmy niezły futbol. Cóż jednak z tego, skoro wyniki wciąż nie są zadowalające i wzbudzają niedosyt. Zawodnicy pokazują, że coś w nich drzemie. Trudno powiedzieć jakby to wyglądało po odpowiednio przepracowanym okresie przygotowawczym. Niestety długo trwało, zanim cokolwiek zaczęło w naszej grze trybić - wyjaśnił Pawlak.

Szkoleniowiec nie chce się rozwodzić nad kwestiami pozasportowymi. - To bardzo złożony, wielowątkowy temat. Być może na takie rozmowy przyjdzie czas po sezonie, gdy znajdzie się ktoś odważny i przedstawi przyczyny niekorzystnego przebiegu rundy. Jest ich naprawdę dużo. Nie zamierzam też dywagować co by było, gdybym to ja przygotowywał zespół zimą. Zajmowanie stanowiska w tej kwestii byłoby nieetyczne w stosunku do moich poprzedników - uciął.

Pawlak zaczyna już szukać młodych graczy, którzy mogliby stanowić o sile Warty w przyszłości. Wiosną trzy występy w I lidze zaliczył Wojciech Onsorge, a w kolejce czekają następni wychowankowie klubu z Drogi Dębińskiej: Michał Dumieński, Michał Trenkler i Dariusz Wróblewski. - Myśląc o tym co będzie w następnym sezonie, spoglądam do drużyn juniorów starszych i młodszych. Właśnie tam wypatrzyłem Onsorge, a kandydatów do debiutu w seniorach jest więcej. Mogę powiedzieć jedno: w klubie nie ma spalonej ziemi. Trenuje tu sporo młodych chłopaków, którzy czują się warciarzami i są gotowi zostawić na boisku zdrowie - zakończył.

Więcej o Warcie Poznań TUTAJ i na oficjalnej stronie klubu

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Izabella Łukomska-Pyżalska nie odpuszcza prezydentowi i wciąż walczy o pomoc dla Warty Adam Mójta: Ubolewam, że Warta tak się rozsypała

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×