Krzysztof Bartoszak: Wreszcie odpaliliśmy, szkoda, że tak późno

W starciu z Sandecją Krzysztof Bartoszak wywalczył dla Warty pierwszy rzut karny, zaś drugi skutecznie egzekwował. Mimo to powodów do zadowolenia nie miał zbyt wiele.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Podopieczni Krzysztofa Pawlaka prowadzili już 2:0, ale ostatecznie musieli się zadowolić remisem. - Przyczyną był nie tyle ubytek sił, co po prostu dekoncentracja. W drugiej połowie przeciwnik potrafił to wykorzystać, chociaż niewykluczone, że przy bramce na 2:2 Adrian Bartkowiak był faulowany. Tak czy siak musimy się pogodzić z jednym punktem, który nic nam nie daje - powiedział Krzysztof Bartoszak.

Pierwszą jedenastkę wykonywał w sobotę Paweł Giel, choć konsultacje były wyjątkowo długie. - Tym razem nie mógł grać Tomasz Magdziarz, a to on jest etatowym egzekutorem rzutów karnych. Wcześniej nie było ustaleń kto go zastąpi, dlatego chwilę to trwało. W końcu piłkę chwycił Paweł Giel. Chyba chciał zadedykować gola rodzinie, która była na meczu, a także występującemu w Sandecji bratu - przyznał ze śmiechem były napastnik Jaroty Jarocin.

- Drugą jedenastkę wykonywałem już ja. W Warcie robiłem to po raz pierwszy, ale wcześniej często uderzałem z "wapna" jeszcze w Jarocie Jarocin i miałem wtedy stuprocentową skuteczność - wyjaśnił Bartoszak. Czy planował uderzyć w sam środek bramki? - Nie. Zamysł był taki, żeby posłać piłkę w lewy róg, ale zeszła mi z nogi i poleciała centralnie - przyznał szczerze.

Warciarze mają już tylko iluzoryczne szanse na utrzymanie, mimo to starają się nie spuszczać głów. - Nikt się nie pogodził ze spadkiem. Cały czas walczymy i robimy co się da, by inkasować punkty. Niestety nie wychodzi to najlepiej. Jednak póki będzie choć matematyczna nadzieja, nie złożymy broni - zaznaczył.

Dla poznaniaków bardzo niekorzystna była wygrana Okocimskiego Brzesko w Olsztynie. Powód? Na skuteczną pogoń za Stomilem podopieczni Krzysztofa Pawlaka większych szans nie mają, ale liczą na zajęcie 15. miejsca, o które biją się właśnie z Piwoszami. - Dlatego właśnie mamy czego żałować po ostatnich spotkaniach. W ubiegłą środę spokojnie mogliśmy pokonać Stomil, a w starciu z Sandecją klarownych sytuacji było jeszcze więcej. Absolutnie jednak nie wolno nam się załamywać. Szansa na utrzymanie ciągle jest - oznajmił Bartoszak.

Warta się przebudziła i zaczęła grać bez porównania lepiej niż przez większość rundy. Sęk w tym, że nastąpiło to za późno. - Muszę się zgodzić. Niestety zimowe zmiany kadrowe sprawiły, że wszystko trzeba było budować od zera, a to trwało dość długo. Ostatnio odpaliliśmy, choć bardziej pod względem gry, bo wyniki wciąż nie są zadowalające - zakończył.

Więcej o Warcie Poznań TUTAJ i na oficjalnej stronie klubu

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Izabella Łukomska-Pyżalska nie odpuszcza prezydentowi i wciąż walczy o pomoc dla Warty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×