Po zakończeniu minionego sezonu T-Mobile Ekstraklasy pojawiły się informacje, jakoby Widzew Łódź planował rozstać się ze swoim dotychczasowym szkoleniowcem, Radosławem Mroczkowskim. Niezadowolony z efektów pracy 45-letniego trenera był jeden z akcjonariuszy łódzkiego klubu, Sylwester Cacek. - Skończył się sezon i pojawiło się dużo spekulacji na temat przyszłości Radosława Mroczkowski, i chciałbym zamknąć tę kwestię - nie ma tematu rozstania z trenerem. Jesteśmy zadowoleni z jego pracy i ma pełne wsparcie ze strony zarządu klubu - powiedział Michał Wlaźlik, członek zarządu RTS Widzew Łódź. - Polemika szefa klubu z trenerem na łamach mediów była tylko polemiką. Nie ma tematu zmiany trenera. Właściciel najpierw musiałby pomyśleć o zmianie zarządu, zanim zmieni szkoleniowca - dodał.
W minionym sezonie więcej niż o sprawach sportowych, mówiło się o kłopotach finansowych czterokrotnych mistrzów Polski. Przedstawiciele Widzewa nie ukrywają, że klub nie jest w najlepszym położeniu. Jednak zapewniają, że będą powoli wychodzić na prostą. - Liczymy przede wszystkim na siebie, a nie tylko pomoc ze strony akcjonariatu. Mamy spotkania z potencjalnymi sponsorami i mam nadzieję, że te rozmowy przebiegną po naszej myśli. Przez ostatnie pół roku dużo się nauczyliśmy i wiemy, jak uzyskać wsparcie - rozpoczął swoją wypowiedź Wlaźlik. - Wsparcie ze strony akcjonariatu jest spore i od niego zależy, czy będziemy średni, czy też krok po kroczku szli do przodu. Mimo wszystkich problemów będziemy chcieli wyrzeźbić coś fajnego. Jest to niewątpliwie trudne zadanie, ale nie boimy się go - dodał.
Komisja licencyjna przyznała Widzewowi licencję na grę w nadchodzącym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, lecz nakłada ona kilka ograniczeń na łodzian. Jednym z nich jest ograniczenie wysokości pensji zawodników do 5000 zł brutto. Widzew odwołał się od tego, lecz komisja odwoławcza podtrzymała tę karę i przekazała ją do Naczelnej Komisji Odwoławczej. - Nie odwołaliśmy się od tej kary, aby ją znieść, tylko żeby zwiększono nam limit. Niestety komisja nie dała się ugiąć i utrzymała dotychczasowe rozporządzenia. Intencją komisji jest ograniczenie wydatków, ale na chwilę obecną nie wiemy, w czym możemy się poruszać. Lada dzień dostaniemy odpowiedź od komisji odwoławczej i zobaczymy, co wtedy się wydarzy. Wiemy, że nie możemy dokonywać transferów gotówkowych. Ale nie wiemy, czy możemy pozyskać tzw. amatorów, czy też nie, bo mimo że są za darmo, to i tak ich pozyskanie odbywa się na zasadzie transferu - mówił.
Jak w świetle nowych okoliczności, jakimi są nałożone zakazy, będzie prezentował się Widzew w nowym sezonie? - Jest kolejna przebudowa, ale sztab szkoleniowy pozostaje bez zmian. Dwa lata temu było to konsekwentnie budowane i dzięki temu udało nam się stworzyć dobry sztab, który stanowi fundamenty klubu. Stanowią siłę zespołu i dzięki nim zawodnicy będąc nikim, stają się kimś. Mamy swoje kryteria, subiektywne i obiektywne. Chcemy takich graczy, których rynek nie docenia, lub jeszcze nie zna. Jednak muszą spełniać oni nasze kryteria - przyznał.
Pewne jest natomiast, że z czerwono-biało-czerwonymi pożegna się ich wieloletni gracz i najlepszy strzelec łodzian minionego sezonu Łukasz Broź. - Nie jest tajemnicą, że Łukasz dobrze zarabia, bo jest to umowa sprzed dwóch lat, kiedy były wysokie kontrakty. On i jego manager znają nasze wymagania, a Łukasz ma wpisaną sumę odstępnego. Nie chcę mówić ile ona wynosi, bo nie chcemy nikogo odstraszyć i możemy zejść z tej sumy, bo nie chcemy go blokować. Czekamy na konkretne ruchy - powiedział Michał Wlaźlik.
Kolejnym kluczowym graczem, który może pożegnać się z Łodzią jest Thomas Phibel, który był nominowany do tytułu najlepszego obrońcy sezonu. - Jak pojawi się oferta z klubu, który spełni jego ambicje, to nie będziemy robić żadnych problemów z transferem. Ale musi być to oferta, która będzie odwzorowywała jego wartość, a nie taka, która będzie chciała wykorzystać naszą sytuację finansową - zakończył.