Wojciech Stawowy: Miejsce mojej ukochanej Cracovii jest w ekstraklasie
Wojciech Stawowy zamknął usta wszystkim, którzy widzieli w nim już trenera skończonego. Już w rok po spadku Cracovii z ekstraklasy po raz drugi w swojej karierze wprowadził ją do piłkarskiej elity.
Tymczasem Stawowy dokonał z Cracovią rzeczy nieprawdopodobnej. Objął zespół dokładnie 11 czerwca minionego roku, czyli niemal równo rok temu. Przychodził do Pasów rozbitych spadkiem i wydrenowaniem odejściem 13 zawodników (licząc Saidiego Ntibazonkizę, któremu nie udało się zmienić klubu ze względu na kontuzję, ale wrócił do gry dopiero w kwietniu tego roku).
Zdaniem trenera Stawowego drużyna potrzebuje kilku korekt, ale nie wymiany połowy kadry: - Rewolucja jest nam niepotrzebna. Zresztą Cracovia już to przerabiała. Proszę sobie przypomnieć, co się działo w Cracovii co rundę? Wagony zawodników przyjeżdżały i w konsekwencji to doprowadziło do tego, że trzeba było walczyć o powrót do ekstraklasy. Pewnych błędów nie można powielać.
Wiele mówi się o tym, że Cracovia grała zbyt skomplikowany, inteligentny futbol jak na warunki I ligi. Tymczasem udowodniła, że taka gra może być skuteczna na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy.
- Cieszę się, że tak to komentowano, bo inteligentni piłkarze muszą grać inteligentny futbol. Natomiast pokazaliśmy, że w I lidze ładny futbol też może być skuteczny. Nie chcę być buńczuczny, ale uważam, że graliśmy najlepszą piłkę w I lidze. Na nasze mecze patrzyło się z przyjemnością, chociaż oczywiście nie na wszystkie, ale więcej tych meczów było dobrych[i] - [/i]mówi Stawowy.