Jestem szczęśliwy, bo zawsze chciałem grać w dużym klubie - rozmowa z Dawidem Nowakiem, nowym napastnikiem Pasów

- Jak pomyśli się o derbach z Wisłą na tym stadionie, o meczach z Lechem, z Legią - to działa na wyobraźnię - mówi dla SportoweFakty.pl nowy napastnik Cracovii Dawid Nowak.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

29-letni snajper w poniedziałek popołudniu związał się z Pasami rocznym kontraktem z opcją przedłużenia go o kolejny rok i tego samego dnia wieczorem zameldował się na zgrupowaniu Cracovii w Zakopanem. Tuż po przyjeździe do stolicy polskich Tatr zaprosiliśmy go do rozmowy.

Maciej Kmita: Co pół roku mówiło się o twoim odejściu z GKS-u Bełchatów, ale koniec końców spędziłeś tam 7,5 roku i dopiero teraz otwierasz nowy rozdział w karierze.

Dawid Nowak
: Wiele czasu spędziłem w Bełchatowie i przyszedł czas na zmiany. Skończył mi się kontrakt, dostałem ofertę z Cracovii i z niej skorzystałem. Żal było opuszczać GKS, bo człowiek się przywiązał do klubu, do miasta i do ludzi, ale kiedyś trzeba było zdecydować się na zmiany.

Były w ogóle rozmowy o przedłużenie kontraktu?

- Wstępne były, ale do konkretów nie doszliśmy. Kiedy dostałem ofertę z Cracovii, byłem zdecydowany na to, żeby tu przyjść.

Cracovia nie była jedyną opcją. Mówiło się o Górniku Zabrze i o Podbeskidziu Bielsko-Biała, gdzie mocno zabiegał o ciebie trener Michniewicz.

- Faktycznie były inne oferty, ale w tej chwili nie ma sensu o nich mówić. Jestem szczęśliwy, że trafiłem do Cracovii, bo zawsze chciałem grać w dużym klubie. Mam nadzieję, że pomogę drużynie w ekstraklasie.

Wszystko rozegrało się w ciągu ostatnich trzech, czterech dni.

- Badania miałem przed weekendem i jeszcze w poniedziałek. Były bardzo szczegółowe, ale ich wyniki były pozytywne. W niedzielę zapadła decyzja, a w poniedziałek wszystko było finalizowane.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że dołączasz do Cracovii niemal na początku przygotowań, a nie na tydzień przed ligą czy w ogóle po kilku kolejkach.

- Cracovia trenuje dopiero od tygodnia, więc faktycznie dużo nie straciłem, chociaż mam też zaległości, które muszę nadrobić. Mam jednak nadzieję, że nie będę odstawał od drużyny.

Jak wygląda sprawa z twoim kolanem. Jeszcze kilka dni temu brałeś w nie zastrzyki.

- To była końcówka rehabilitacji. Wydaje się, że wszystko jest w porządku i mam nadzieję, że od wtorku kiedy będę normalnie trenował z Cracovią, nie będę odczuwał dyskomfortu.

Masz opinię zawodnika podatnego na urazy, ale kiedy spojrzy się na liczby, to poza minionym sezonem, rozgrywałeś praktycznie pełne sezony. Brak dużych wyrw w twoim CV.

- I taka jest prawda. Od kiedy wywalczyłem sobie miejsce w GKS-ie, czyli w ostatnich czterech sezonach bez ostatniego, to grałem minimum 20 meczów w sezonie. Ciągnie się za mną taka opinia, bo często przytrafiały mi się kontuzje w okresach przygotowawczych, a czasami między meczami, przez co wchodziłem też czasem z ławki. Tych meczów jednak trochę rozegrałem. Pomijam ostatni sezon, kiedy męczyłem się z tym kolanem.

Miniony sezon to nie tylko uraz kolana, ale też przykre zesłanie do Młodej Ekstraklasy.

- O tym nie chciałbym już mówić, bo cały pobyt w Bełchatowie był bardzo dobry i jedna rzecz nie zaważy o mojej opinii o GKS-ie. Mam sentyment do tego klubu i życzę mu jak najlepiej.

Co zadecydowało o tym, że ostatecznie wybrałeś Cracovię?

- Wszystko po trochę. Oferta z Cracovii była bardzo konkretna, co świadczyło o tym, że klubowi na mnie zależy. Przekonała mnie też rozmowa z trenerem Stawowym. Duży wpływ na moją decyzję mieli kibice, bo wiem, jak dobrzy są i wiem, że będzie ich wielu przychodziło na mecze. Cracovia piękny stadion. Kraków też nie był bez znaczenia. No i klub: Cracovia to wielki klub. Spędziłem w Bełchatowie 7,5 roku i chciałem teraz zagrać w większym klubie, przy większej publiczności. Jak pomyśli się o derbach z Wisłą na tym stadionie, o meczach z Lechem, z Legią - to działa na wyobraźnię.

Masz szczęście do Cracovii - kilka bramek Pasom w ekstraklasie strzeliłeś.

- Dokładnie sześć. Dwie ostatnie ligowe bramki strzeliłem Pasom. Trafiłem też w tym słynnym meczu przegranym przez nas 2:3 w Krakowie, po którym Tomek Wróbel czuł się dość niezręcznie (śmiech). Częściej trafiałem w Bełchatowie niż w Krakowie, ale mam nadzieję, że ten klimat Pasów będzie mi służył i teraz będę strzelał też dla Cracovii.

Cracovia długo czekała na skutecznego napastnika, którym w minionym sezonie dość niespodziewanie został Władek Boljević. Silny konkurent na dzień dobry.

- W Cracovii też inni mogą grać na tej pozycji najbardziej wysuniętego napastnika. Poza tym umówmy się - po ostatnim sezonie zaczynam prawie od zera i czeka mnie walka o miejsce w składzie. Trudno powiedzieć, w jakiej jestem dyspozycji, bo nie trenowałem kilka tygodni, ale chcę z czasem pokazać, że zasługuję na grę. Wiem, że nikt nie da mi grać tylko dlatego, że kiedyś tam strzelałem bramki i grałem dobrze.

Z drugiej strony wydaje mi się, że trener Stawowy będzie widział cię nie tylko w roli tego najbardziej wysuniętego napastnika, ale na każdej z trzech pozycji w ataku.

- Wiem, że trener fajnie ustawia zespół i gra Cracovii jest zorganizowana, co też miało wpływ na moją decyzję. W ofensywie jest duża rotacja, atakujący mają dużą swobodą, więc naprawdę można się w to wkomponować i grać na różnych pozycjach, a nie być przywiązanym do jednej jedynej roli.

(Nowak wita się z Bartoszem Żurkiem, z którym wiosną grał w GKS-ie Bełchatów)

Jakieś inne znajome twarze?

- Właśnie chyba tylko Bartek. Wiosną jeszcze był Mate Lacić. Ale wiadomo, jak to jest w piłkarskim świecie - każdy się zna z widzenia, z meczów. Przychodzę do nowego środowiska, ale znam nowych kolegów, oglądałem ich mecze w I lidze. Był taki temat, żebym przyszedł do Cracovii już w styczniu. Wtedy się nie udało, ale kibicowałem Pasom, żeby awansowały do ekstraklasy. Uważam, że awanse Cracovii i Zawiszy to najlepsza możliwa opcja. Wracając do wejścia do szatni: nie jestem konfliktowy i liczę, że szybko złapię z drużyną wspólny język.

Rozmawiał Maciej Kmita, Zakopane

 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×