Łodzianie przed tym meczem zapowiadali, że do rozgrywek Pucharu Polski podchodzą bardzo poważnie. W jednym z wywiadów Tomasz Lisowski wypalił, że chcą sięgnąć nawet po puchar! Ale nic z tego, piłkarze Waldemara Fornalika potknęli się już na pierwszej przeszkodzie. A Widzew, choć doszło do paru zmian w składzie, wcale nie wystawił rezerw.
Obie drużyny w pierwszej połowie pokazały niezłe, wyrównane widowisko. W ekipie gości ewidentny był brak typowego snajpera, bo zapewne nie jest nim ani Stefano Napoleoni, ani Łukasz Mierzejewski. Najskuteczniejszy z łódzkich napastników - Marcin Robak na boisko wszedł dopiero w końcówce spotkania, aby gonić wynik.
Wszystko dlatego, że w 43. minucie spotkania niezłym uderzeniem z ponad 20 metrów popisał się Marcin Borowczyk. Trener Fornalik szybko zareagował i po przerwie wpuścił na boisko Przemysława Oziębałę z Mindaugasem Panką. Na niewiele się to zdało, bo łodzianie choć mieli przewagę, nie potrafili wyrównać.
Awans Stali do kolejnej rundy to niewątpliwie ogromna niespodzianka! Przypomnijmy, że ta drużyna przed dwoma laty wyeliminowała ówczesnego mistrza Polski, warszawską Legię. Kto będzie ich następną ofiarą?
Stal Sanok - Widzew Łódź 1:0 (1:0)
1:0 - Borowczyk 43’
Składy:
Stal: Bilski, Jaracz, Sumara, Łuczka, Zajdel(65. Kijowski), Węgrzyn, Borowczyk, Kuzicki, Pańko, Kruszyński(57. Chudziak), Nikody(75. Rajtar).
Widzew: Fabiniak – Budka, Ukah, Stawrczyk, Ł. Broź - Bednar (46. Panka), Juszkiewicz, Kursa (46. Oziębała), Jarmuż - Mierzejewski (71. Robak), Naopleoni.
Żółte kartki: Węgrzyn, Jaracz (Stal) - Broź (Widzew).
Sędzia: Jarosław Chmiel (Warszawa).
Widzów: 2500.