Po cichu zdobywać punkty - rozmowa z Marcinem Zającem, pomocnikiem Ruchu Chorzów

Ruch Chorzów dzięki zwycięstwu 2:0 nad Wartą Poznań awansował do 1/8 finału Remes Pucharu Polski. Poznaniacy w pierwszej połowie grali jednak lepiej od Niebieskich i mogli wysoko prowadzić. O tym spotkaniu, a także sytuacji Ruchu w lidze portal SportoweFakty.pl rozmawiał z Marcinem Zającem, pomocnikiem chorzowian.

Michał Jankowski: Awansowaliście do kolejnej rundy Pucharu Polski, ale Warta wysoko zawiesiła wam poprzeczkę.

Marcin Zając: Na pewno zwycięstwo nie przyszło łatwo. Zagraliśmy fatalne 45 minut. Stać nas na dużo więcej. Jesteśmy drużyną z ekstraklasy i to my powinniśmy dominować na boisku. W pierwszej połowie tak jednak nie było. Warta miała swoje sytuacje do strzelenia bramki. Do szatni na przerwę schodziliśmy ze spuszczonymi głowami. Trener powiedział nam co mamy grać w drugiej połowie i na boisko wyszliśmy bardziej zmobilizowani. Było widać tego efekty, bo gra wyglądała trochę lepiej i strzeliliśmy dwie bramki. Najważniejsze, że wygraliśmy i awansowaliśmy dalej.

Warta was zaskoczyła, że od początku tak odważnie zaatakowała?

- Zdecydowanie tak. Myśleliśmy, że nie będzie aż tak zdeterminowana. Jednak każda drużyna grająca u siebie chce grać dla swojej publiczności i Warta pokazała fajny futbol w pierwszej połowie. Liczy się cały mecz, a w jego przekroju to my strzeliliśmy dwie bramki.

Jak podchodzicie do rozgrywek Pucharu Polski? Jest to zdecydowanie krótsza droga do europejskich pucharów od ligi.

- Wszystkie drużyny chcą się dostać do finału i grać o zwycięstwo w Pucharze Polski, co jest przepustką do europejskich pucharów. Są kluby z ekstraklasy, które awansowały dalej i są też drużyny z niższych lig.

W lidze macie na swoim koncie dziesięć punktów. Jesteście z takiego dorobku zadowoleni?

- I tak i nie. W dwóch przegranych meczach wyjazdowych mogliśmy pokusić się o jakieś punkty, ale niestety to się nie udało. Dziesięć punktów? Jest dobrze i źle. Nie odpadamy od czołówki. Mamy tylko trzy punkty straty. Wiemy na co nas stać i gramy swoje. Wiadomo, że nie będziemy bić się o pierwsze czy drugie miejsce. Chcemy po cichu zdobywać punkty i piąć się w tabeli jak najwyżej.

Ruch słabo prezentuje się na wyjazdach. Co jest tego przyczyną?

- Trudno powiedzieć. Może nie mamy jeszcze ustabilizowanej formy i nie czujemy się dobrze w grach wyjazdowych. Na pewno będziemy nad tym pracować. W Warszawie przegraliśmy z Polonią, ale uważam jednak, że nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę.

Przed wami mecz z Jagiellonią Białystok. Z pewnością zagracie o komplet punktów.

- Na każdy mecz wychodzimy walczyć o trzy punkty. Podobnie będzie z Jagiellonią. Będziemy starać się o zwycięstwo i zrobimy wszystko, aby taki wynik końcowy uzyskać.

Z perspektywy czasu jest Pan zadowolony z odejścia z Lecha Poznań do Ruchu Chorzów?

- Myślę, że tak. Nie chcę się tłumaczyć, bo chciałem zostać w Poznaniu. Wszyscy co mnie znają doskonale o tym wiedzą. Po prostu nie mogłem się porozumieć z działaczami. Jedna kwestia nie została wyjaśniona, dlatego nie zostałem w Lechu. Teraz jestem w Ruchu i bardzo się z tego cieszę. Jest to dla mnie nowe wyzwanie i mam nadzieję, że tutaj będę dalej kontynuował swoją przygodę z piłką.

Komentarze (0)