"Sobol" wraca na Reymonta. "Mam nadzieję, że emocje mnie nie zjedzą"

Radosław Sobolewski po ponad ośmiu latach gry przy Reymonta pożegnał się tego lata z Wisłą Kraków. Ostatnim chwilom doświadczonego pomocnika towarzyszyły łzy. Teraz ich miejsce zajęła sportowa złość.

W piłkarskim półświatku Radosław Sobolewski uchodzi za milczka, który najlepszą cenzurkę swojej osobie wystawia nie w wypowiedziach medialnych, ale postawą na boisku. Kiedy już doświadczony zawodnik otwierał usta, zawsze towarzyszyły temu wielkie emocje. Nie inaczej było tego lata, kiedy na specjalnie zwołanej konferencji prasowej po ponad ośmiu latach gry dla Białej Gwiazdy żegnał się z krakowskim klubem.

Pożegnaniu piłkarza towarzyszyły łzy, za przyczyną których "Sobol" dał upust rozczarowaniu, jakie wiązało się z rezygnacją z jego osoby nowego sztabu szkoleniowego Wisły Kraków, z Franciszkiem Smudą na czele.

"Sobol" ze łzami żegnał się z Białą Gwiazdą. Teraz miejsce żalu zajęła sportowa złość
"Sobol" ze łzami żegnał się z Białą Gwiazdą. Teraz miejsce żalu zajęła sportowa złość

- Przepraszam za moje zachowanie, ale jednak emocje wzięły górę. Gdybym uciekł wcześniej, to na pewno nie byłby żaden foch, tylko emocje. Jest to na pewno moja najtrudniejsza konferencja. Nie było ich zbyt wiele, ale ta jest najtrudniejsza. Ciężko było mnie namówić na to, ale wiadomo - coś się kończy, coś wspaniałego w moim życiu - mówił wówczas 37-latek.

Krótko po swoim odejściu z Reymonta charakterny zawodnik znalazł angaż w Górniku Zabrze, gdzie trafił pod skrzydła Adama Nawałki, innego eks-wiślaka, którego zasług krakowski klub także nie umiał uszanować. Podobnie miała się sytuacja z innym podstawowym dziś piłkarzem zabrzan, Krzysztofem Mączyńskim, który po rozstaniu z Wisłą przyznawał, że krakowski klub niszczy kariery swoim wychowankom.

Po podpisaniu kontraktu z klubem z Roosevelta Sobolewski po raz pierwszy od dawna otworzył usta i zdradził, kto zadecydował o jego odejściu z Krakowa. - Nie mam żalu do Wisły, że tak to się potoczyło. Wisła pozostanie w moim sercu do końca życia. Teraz jestem jednak w Górniku i ten klub się liczy. Poza tym, za decyzją o rezygnacji z mojej osoby stoi konkretny człowiek, a nie cały klub - enigmatycznie przyznał "Sobol".

Do odpowiedzi wywołany został Smuda, który jednak sprytnie się wywinął. - A skąd ja mam wiedzieć kogo "Sobol" miał na myśli? Może chodziło mu o prezesa Bednarza, bo to do prezesa należy przedłużanie umów z piłkarzami - odcinał się "Franz".

Radosław Sobolewski chce poprowadzić Górnika Zabrze do zwycięstwa w Krakowie
Radosław Sobolewski chce poprowadzić Górnika Zabrze do zwycięstwa w Krakowie

Rachunki obaj panowie rozliczą w piątkowy wieczór na inaugurację sezonu T-Mobile Ekstraklasy. Zabrzanie zagoszczą na stadionie w Krakowie, a Sobolewski najpewniej wybiegnie w tym meczu w wyjściowej jedenastce Górnika.

- Mam nadzieję, że jestem już na tyle doświadczonym zawodnikiem, że emocje mnie nie zjedzą. O ile oczywiście dostanę szansę gry. Trener Nawałka wielokrotnie już bowiem pokazywał, że nazwiska u niego nie grają. Liczy się tylko i wyłącznie forma sportowa. W każdym bądź razie, czy będę grał, czy walczył o miejsce w składzie - w meczu z Wisłą i w każdym kolejnym dla Górnika dam z siebie wszystko - zapowiedział charakterny gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)