- [i]To nie był żaden nokaut. Trudno, żebym witając się z piłkarzami w szatni,
przypuszczał, że któryś z nich może mnie zaatakować. Cios został wyprowadzony znienacka, co mnie totalnie zaskoczyło. Ale może to i dobrze, bo w przeciwnym razie złe emocje mogłyby wziąć górę i nie wiadomo, jakby to wszystko się skończyło. Gdybym był chamem, to starłbym go na miazgę, ale na szczęście szybko się opanowałem, a tego człowieka inni zawodnicy wyrzucili z szatni [/i]- powiedział Mirosław Hajdo w rozmowie z Super Expressem.
Trener Hajdo aktualnie nie jest w stanie stwierdzić, czy przyjąłby przeprosiny od byłego już piłkarza Sandecji.
Cała rozmowa w Super Expressie.