Po przegranej z Jagiellonią Białystok entuzjazm wśród kibiców Śląska Wrocław przed potyczką z Club Brugge zdecydowanie opadł. Wrocławianie popełnili kilka prostych błędów, które nie powinny zdarzać się drużynie z aspiracjami. - Porażka spada na barki wszystkich zawodników. Jak gramy do tyłu, to wszyscy mają się cofnąć, jak do przodu, to wszyscy do przodu. Naprawdę nie wiem jak zagraliśmy pierwszą połowę. Nie możemy robić takich błędów. Po przerwie ten trzeci gol, który dostaliśmy, także był bez sensu. Później wróciliśmy do gry, ale było już za późno. Do następnego spotkania musimy przygotować się jak najlepiej - skomentował Dalibor Stevanović.
- Było widać, że Jagiellonia jest świeższa od nas. Świeżość, nieświeżość, to nie ma jednak znaczenia. Oni mieli takie same boisko i warunki jak my. Po prostu my zrobiliśmy kilka błędów i to było decydujące - dodał.
Wrocławianie, którzy przegrywali 0:3, zdołali jednak strzelić dwa gole i "wrócić do gry". Śląsk miał nawet piłkę meczową, lecz świetną interwencją popisał się golkiper Jagiellonii. - Było blisko doprowadzenia do remisu. Trzeba jednak powiedzieć, że bramkarz Jagiellonii kilka razy tak obronił, że masakra. Mieliśmy piłkę na 3:3, ale po prostu nie udało się. Tak jak mówiłem, idziemy jednak dalej. Trener powie nam, jakie błędy robiliśmy - powiedział "Dado".
Już w czwartek piłkarze WKS-u rozegrają pierwszy mecz w ramach III rundy kwalifikacji do Ligi Europejskiej. Zielono-biało-czerwoni zmierzą się we Wrocławiu z Club Brugge. - To dobry zespół, sam oglądałem ich mecz. To nie znaczy jednak, że nie możemy ich przejść - podsumował Stevanović.