Trener Club Brugge: Nikt w Śląsku mnie nie zaskoczył

Trener Club Brugge musiał pogodzić się z porażką we Wrocławiu ze Śląskiem. Opiekun Belgów twierdzi jednak, że na własnym stadionie, przy wsparciu swoich kibiców, jego piłkarze zagrają już lepiej.

- Myślę, że w pierwszej połowie nie graliśmy na naszym wysokim poziomie. Byliśmy nerwowi, a przeciwnik świetnie podchodził pod naszych zawodników pressingiem. Nie graliśmy dobrze, rywale byli lepsi, chociaż ja i tak widziałem dla nas szansę. Po przerwie było lepiej, mogliśmy zdobyć gola. Mieliśmy kilka okazji na zmianę oblicza meczu. To był kluczowy dla nas moment. Trzeba jednak pamiętać, że był to nasz drugi mecz w tym sezonie i mamy jeszcze przed sobą spotkanie ligowe. W rewanżu zagramy na własnym stadionie, gdzie kibice nam dadzą przewagę. To wielka różnica, że zagramy ten jeszcze jeden mecz i moi piłkarze to wiedzą. To dla nas wielka szansa - powiedział Juan Carlos Garrido, szkoleniowiec Club Brugge.

W pierwszej połowie na skrzydle niemiłosiernie przez Waldemara Sobotę ogrywany był Laurens De Bock. - Mieliśmy na lewej obronie problem w pierwszej połowie. De Bock miał już żółtą kartkę, a sędzia co chwilę mówił mu, że grozi mu czerwona. To mi się nie podobało i musiałem go zmienić. Laurents nie rozegrał dobrego spotkania, tu się zgodzę - zaznaczył trener.

Garrido otwarcie powiedział jednak, że w zespole z Wrocławia nikt go nie zaskoczył. - Graliśmy przeciwko naprawdę dobrej drużynie. W tych rozgrywkach musisz znać rywala i my go znaliśmy z poprzednich spotkań. Śląsk zagrał bardzo dobrze, agresywnie atakował w odbiorze - wyjaśniał szkoleniowiec.

Dla Belgów był to dopiero drugi mecz w tym sezonie. Wrocławianie potyczek na swoim koncie mają już więcej. - Śląsk rozegrał cztery mecze i oczywiście to była ich przewaga. W tych rozgrywkach są jednak zawsze dwa spotkania. Teraz było nam ciężko, ale za tydzień może to być inna historia - podsumował Juan Carlos Garrido.

Źródło artykułu: