Jacek Kiełb: Trudno szukać pozytywów po takim meczu

Piłkarze Korony Kielce nie przełamali swojej niemocy wobec Widzewa Łódź, ulegając przy Piłsudskiego 1:2. Mocno zawiedziony sobotnim spotkaniem był pomocnik złocisto-krwistych, Jacek Kiełb.

- Takie porażki bolą. Zaczynamy grać w 10-tkę i szybko tracimy gola na 1:0. W takiej sytuacji ciężko jest się pozbierać, ale nam to się udało. W drugiej połowie naciskaliśmy, żeby dać Widzewowi pod koniec stworzyć dwie dogodne okazje. W pierwszej Visnakovs strzelił gola, natomiast druga miała miejsce z powodu błędu Pawła Sobolewskiego. Nie był to jakiś wielki błąd, chciał dobrze zagrać do Malarczyka. Nikt do niego pretensji nie ma. Szacunek dla całej naszej drużyny, bo staraliśmy się dzisiaj niesamowicie - mówił po meczu podopieczny trenera Leszka Ojrzyńskiego.

Szkoleniowiec Korony miał gotowy plan na zagrożenie łodzianom w sobotnim meczu. - Nasza taktyka miała być oparta na dośrodkowaniach, które siały dotychczas postrach w szeregach rywali. Tym razem zabrakło jednej osoby do realizacji tego planu - Michała Janoty. To jednak nasza wina, że doprowadziliśmy do takiej sytuacji - tłumaczył Kiełb. Niestety dla Korony, cała taktyka musiała zostać zmieniona z uwagi na faul Zbigniewa Małkowskiego w 3. minucie w swoim polu karnym, po którym golkiper otrzymał czerwoną kartkę. - Może rzeczywiście zachowanie nie do końca odpowiedzialne, ale Zbyszek miał tak naprawdę ułamki sekund do namysłu. Ja też mogłem nie łapać żółtej kartki, ale czasem emocje biorą górę. Nie jest nam z tym łatwo, bo siedzi w nas złość. Postaramy się poprawić w przyszłości - tłumaczył kolegę z zespołu pomocnik Korony.

Jacek Kiełb (z lewej): Szacunek dla całej naszej drużyny, bo staraliśmy się dzisiaj niesamowicie
Jacek Kiełb (z lewej): Szacunek dla całej naszej drużyny, bo staraliśmy się dzisiaj niesamowicie

Mimo tego, że goście sobotniego meczu grali prawie całe spotkanie w osłabieniu, nawiązali z Widzewem równorzędną walkę, która zaowocowała golem do szatni na 1:1. - Nie było widać przez długi okres czasu, że graliśmy bez jednego zawodnika i to jest tak naprawdę jedyny plus tego spotkania. Trudno jednak szukać pozytywów w meczu, gdzie zaczyna się od dużego błędu. Trzeba wyciągnąć wnioski z tego spotkania i coś delikatnie zmienić w naszej grze - skomentował przebieg meczu piłkarz złocisto-krwistych.

Arbiter spotkania, Paweł Raczkowski, pokazał zawodnikom Widzewa i Korony, oprócz czerwonej kartki dla Małkowskiego, aż 9 żółtych. Czy zdaniem Kiełba mecz rzeczywiście był tak brutalny, jak wskazuje na to końcowy bilans upomnień? - Ten mecz nie był taki brutalny. Arbiter próbował reagować we wszystkich stykowych sytuacjach. Wiadomo, że jak zespół przegrywa, to robi wszystko, żeby wyrównać, dlatego sędzia przerywał każdy mocniejszy faul żółtą kartą. Moim zdaniem zachowywał się w takich sytuacjach prawidłowo - zakończył swoją wypowiedź zawodnik trenera Ojrzyńskiego.

Komentarze (0)