Lewon Hajrapetjan: Nie było widać, że gramy w przewadze

Widzew Łódź po trzech kolejkach T-Mobile Ekstraklasy ma na swoim koncie sześć punktów. Wszystkie z nich łodzianie zdobyli w meczach przed własną publicznością.

Bartosz Tarnowski
Bartosz Tarnowski
W minioną sobotę łodzianie powiększyli swój dorobek punktowy pokonując Koronę Kielce 2:1 (1:1). Jednak widzewiacy musieli się sporo natrudzić, aby komplet punktów pozostał w Łodzi. - Zgadzam się, że musieliśmy się sporo napracować, aby wygrać to spotkanie. Był to trudny mecz. Po zdobyciu pierwszej bramki chcieliśmy powiększyć prowadzenie, ale rywale bardzo dobrze się bronili. Kielczanie skupili się nie tylko na obronie, ale też nas atakowali. Bardzo dobrze wykonywali stałe fragmenty gry, kiedy stwarzali sporo zagrożenie. Było wówczas bardzo niebezpiecznie - przyznał Lewon Hajrapetjan, obrońca Widzewa Łódź.Początek spotkania ułożył się bardzo dobrze dla gospodarzy, którzy już od trzeciej minuty grali w przewadze jednego zawodnika. Jednak widzewiacy nie potrafili wykorzystać tej przewagi. - Nie było widać, że gramy w przewadze jednego zawodnika. Wydaje mi się, że było to spowodowane warunkami pogodowymi. Było bardzo gorąco, przez co ciężko się grało. Na dodatek nasze rywal grał bardzo dobrze, umiejętnie się bronił i walczył. Zawodnicy Korony wykonywali bardzo dobrą pracę. Dlatego nie było widać naszej przewagi - powiedział reprezentant Armenii.
Lewon Hajrapetjan (numer 27) jest zadowolony z dobrej dyspozycji Visnakovsa Lewon Hajrapetjan (numer 27) jest zadowolony z dobrej dyspozycji Visnakovsa
Kolejny raz o zwycięstwie czerwono-biało-czerwonych zadecydował nowy nabytek łodzian Eduards Visnakovs, który w dwóch spotkaniach zdobył cztery gole. - Jestem bardzo szczęśliwy, że Eduards zdobył dwie bramki. Dzięki niemu kolejny raz zdobywamy komplet punktów. Jest to bardzo dobry napastnik, silny i potrafi zdobyć bramkę niemal z każdej pozycji. Ale jest to zasługa całego zespołu, bo wykorzystuje on dobre podania naszych kolegów - zakończył.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Jakub Bartkowski: Visnakovs kolejny raz ratuje nam punkty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×