- Cieszę się, że mam zaufanie trenera. Będę robił wszystko, żeby go nie zawieść. Z tą ofensywną grą to nie do końca tak, bo ostatnio z Ruchem w II połowie grałem jako defensywny pomocnik. To trochę inna gra - uśmiecha się "Dani".
Wychowanek Parasola Wrocław wcześniej grał tylko w Młodej Ekstraklasie w barwach Zagłębia Lubin i w I lidze jako zawodnik Ruchu Radzionków i Cracovii. Jakie dostrzega różnice między ekstraklasą a jej zapleczem?
- Poza tym, że jest więcej kamer i większy prestiż, to wielkich różnic nie ma. Wiadomo, że poziom sportowy drużyn i indywidualnego wyszkolenia zawodników jest wyższy. Czasami można się łatwiej nadziać, bo rywale potrafią wykorzystać praktycznie każdy błąd. Czy gra się łatwiej, czy trudniej? Pod jednymi względami łatwiej, pod innymi trudniej. Nie ma jednoznacznej oceny - mówi pomocnik Pasów.
Krakowianie w sobotę w Gdańsku zagrają z Lechią o drugie ligowe zwycięstwo. Przed tygodniem pokonali u siebie Ruch Chorzów 2:1, ale zwycięskie bramki zdobyli dopiero w ostatnich 10 minutach.
- Zwycięstwo z Ruchem było nam potrzebne, bo każdy w klubie czekał na pierwszą wygraną. W pierwszych dwóch meczach nasza gra była w porządku, ale nie przyniosła punktów. Z Ruchem może gra nie była taka jak zwykle w naszym wykonaniu, ale liczą się punkty i to, że podnieśliśmy się po ciężkim początku meczu - komentuje Danielewicz.
Pasy są jedną z niewielu drużyn w ekstraklasie, o której można powiedzieć, że mają rozpoznawalny styl. Zespół Wojciecha Stawowego w przeciwieństwie do innych polskich drużyn chce prowadzić atak pozycyjny, a nie okopać się przed własną bramką i liczyć na kontratak. Mimo to Cracovia jest krytykowana za swój sposób gry.
- Myślę, że wynika to z tego, że żyjemy w Polsce, a u nas jest taka mentalność, że jak ktoś jest inny od reszty, to spotyka się z nieprzychylnymi opiniami i wytykaniem palcami. Moim zdaniem nasz styl i nasza taktyka powinny być doceniane, bo wprowadzanie jej konsekwentnie wymaga wiele odwagi. Nie rezygnujemy z niej w żadnym momencie, co raczej zasługuje na pochwałę niż krytykę. Jeśli ten styl będzie nam dawał punkty, to tych głosów negatywnych będzie coraz mniej - kończy Danielewicz.