Dzielna Flota, fart gości - relacja z meczu Flota Świnoujście - Górnik Łęczna

Flota była o krok od wskoczenia na szczyt tabeli. Prowadziła z Górnikiem Łęczna mimo osłabienia aż do doliczonego czasu. Aż nadeszła katastrofa, nie pierwsza pod wodzą Baniaka.

Przez większą część rywalizacji trudno było się spodziewać, jak wiele emocji przyniesie ostatni kwadrans. Flota Świnoujście oraz Górnik Łęczna podeszły do siebie z respektem, brakowało celnych uderzeń i płynnych akcji. Jako częściowe usprawiedliwienie można potraktować potężną ulewę, która utrudniła grę w pierwszej połowie.

Przełomowa miała się okazać 40. minuta, w której Marek Opałacz zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Obrońca sumiennie na nią pracował, często przerywając akcje gości na skrzydle. Przełom jednak nie nastąpił, Flota miała delikatną przewagę tak przed, jak i po wykluczeniu.

Za waleczność została nagrodzona w 76. minucie. Po uderzeniu z półdystansu Bartosza Śpiączki niefrasobliwie zachował się bramkarz łęcznian - Paweł Socha, który zamiast do boku, sparował piłkę przed siebie pod nogi Krzysztofa Bodzionego, a ten dopełnił formalności.

"Bodzio" powinien wyprowadzić Flotę na prowadzenie już w pierwszej części. Pomocnik znalazł się sam na piętnastym metrze przed bramką Sochy, jednak podpalił się i huknął nad poprzeczką. Kolejną dobrą szansę miał Marek Niewiada, który po rzucie rożnym trafił w boczną siatkę. Publiczność i spiker zaczęli nawet fetować gola i trochę potrwało zanim zorientowali się, co jest grane.

Górnik zrewanżował się minimalnie niecelnym uderzeniem Nikolajsa Kozacuksa z dystansu, kilkoma zablokowanymi próbami oraz strzałem Tomasza Nowaka, z którym poradził sobie Szymon Gąsiński. To mało, biorąc pod uwagę, że ponad połowę meczu grał z przewagą zawodnika. Nie zanosiło się na wyrównanie. Wręcz przeciwnie - w 80. minucie Śpiączka trafił w poprzeczkę po dośrodkowaniu z prawego skrzydła.

A jednak nadeszła 91. minuta i katastrofa Floty. Gąsiński nie zdecydował się wyjść do dośrodkowania sprzed pola karnego, a źle wybita futbolówka spadła na głowę Macieja Szmatiuka. Obrońca uderzył miękko, ale zabójczo precyzyjnie i uratował remis.

- Zabrakło mi naprawdę centymetrów, żeby sięgnąć piłkę. Czy mogłem wyjść do dośrodkowania? Trudno powiedzieć, na pewno chcę zobaczyć powtórkę - ocenił na gorąco bramkarz świnoujścian. - Musiał wejść obrońca w pole karne, żeby Górnik wreszcie zdobył gola. Ale nieważne, grunt, że mamy punkt, który powinien dać nam kopa do przodu - komentował Szmatiuk.

Flota zostawiła na boisku dużo zdrowia i po meczu najczęściej powtarzanym słowem w jej obozie było "szkoda". To już kolejne spotkanie, w którym straciła gola w doliczonym czasie. Wpadki mniejszego kalibru przydarzyły się Wyspiarzom w meczu z Miedzią i przedsezonowym sparingu z Torgelower Greif. - Czuliśmy się dziś jak piłkarze Bayernu Monachium po pamiętnym finale Ligi Mistrzów z Manchesterem United - przyznał gorzko Gąsiński.

Po meczu powiedzieli:

Jurił Szatałow (trener Górnika Łęczna): Punkt z Flotą trzeba docenić, ponieważ to silny rywal. Już po pierwszych minutach było widać, że pod ręką trenera Baniaka świnoujścianie grają inaczej i trudno było ich rozszyfrować. Czerwona kartka ułatwiła nam zadanie. Poprawiliśmy dziś grę w środku pola, ale im bliżej pole karnego, tym większe mieliśmy problemy. Flota wyprowadzała groźne kontry, dlatego piłkarze byli ostrożni, a nie zadowoleni z bezbramkowego remisu. Będziemy o tym meczu jeszcze rozmawiać wewnątrz zespołu.

Jerzy Rot (II trener Floty Świnoujście): Czerwona kartka skomplikowała nam sytuację. Chcieliśmy prowadzić grę, ale oczywiście w osłabieniu jest to trudniejsze. Mimo tego nadal graliśmy na dobrym poziomie. Zawodnikom należy się pochwała za heroizm, wysiłek i zaangażowanie. Szkoda, że ostatnia minuta kosztowała nas stratę dwóch punktów. Górnik jest drużyną złożoną z doświadczonych piłkarzy, którzy będą groźni w tej lidze. Możemy się cieszyć, że mamy mecz z nimi za sobą.

Flota Świnoujście - Górnik Łęczna 1:1 (0:0)
1:0 - Krzysztof Bodziony 76'
1:1 - Maciej Szmatiuk 90+1'

Składy:

Flota: Gąsiński, Jasiński, Kieruzel, Zalepa, Opałacz, Wrzesień, Szałek, Niewiada, Grzelak (84' Mysiak), Bodziony (92' Nnamani), Nwaogu (67' Śpiączka).

Górnik: Socha, Tadrowski, Bielak, Szmatiuk, Sasin, Kozacuks (46' Wiązowski), Nowak, Nikitović, Bonin, Niedziela (86' Szpak), Zwoliński.

Żółte kartki: Opałacz (Flota) oraz Kozacuks, Niedziela, Nikitović (Górnik).

Czerwona kartka: Marek Opałacz /40', za drugą żółtą/ (Flota).

Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź).

Widzów: 1600.

Komentarze (2)
flotaoldboy
11.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Flota grała w osłabieniu, Górnik dopiero w końcówce meczu zaatakował, zresztą dlatego, że nasi się cofnęli, niepotrzebnie.
Zwracam uwagę na bardzo miłe przyjęcie "Serka" i Bartka Niedzieli, pr
Czytaj całość
avatar
Piotrek Tokarz
11.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fart? Co rozumiecie przez fart? Fartem to strzeliła Flota po tym jak bramkarz Łęcznej wypuścił piłkę z rąk.