Krzysztof Ostrowski: Kibice liczyli na Legię i Lecha
Piłkarze Śląska Wrocław niespodziewanie wyeliminowali Club Brugge i zagrają w kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej. Przed meczami z Belgami na Śląsk nikt nie liczył.
Artur Długosz
Śląsk Wrocław zremisował 3:3 z Club Brugge i awansował do IV rundy eliminacji do Ligi Europejskiej. - Na pewno nie jechaliśmy do Brugii się bronić. Chcieliśmy zagrać tak, jak u siebie, strzeliliśmy trzy gole i to wystarczyło do awansu. Dużo osób skazywało nas na porażkę już w pierwszym meczu. Przed rewanżem w Brugii mieliśmy mało czasu na odpoczynek, a pokazaliśmy, że potrafimy grać na tak wysokim poziomie w każdym meczu. Oby tak dalej - skomentował występujący na prawej obronie Krzysztof Ostrowski. Ten na boisku miał utrudnionego zadanie, bowiem szybko złapał żółtą kartkę i musiał uważać na faule. Po jednym z nich wydawało się, że zawodnika WKS-u arbiter za chwile ukaże czerwonym kartonikiem. - W sytuacji kontrowersyjnej, moim zdaniem arbiter się pomylił. Nie faulowałem Lestienne'a, nawet go nie dotknąłem. Trochę się wzburzyłem, dobrze, że Sebastian Mila mnie uspokoił, bo mogłem dostać drugą żółtą kartkę. Myślę, że moje zejście z boiska było właśnie spowodowane tym faktem - wyjaśnił.