[i][b]
- [/b]W pewnym momencie zabrakło zupełnie koncentracji. Popełniliśmy głupie błędy. Musimy naprawdę przemyśleć naszą grę, bo nie możemy popełniać takich błędów. Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim spotkaniu. Na pewno dało nam to trochę do myślenia, że trzeba być skoncentrowanym przez pełne 90 minut. Zabrakło koncentracji na moment i widzieliśmy, czym to się kończy. Mieliśmy też swoje sytuacje. Gdybyśmy wykorzystali choć jedną z nich, to na pewno by coś ruszyło. Myślę, że nie wyglądałoby to tak, jak się skończyło [/i]- powiedział Bartłomiej Kasprzak, pomocnik Widzewa Łódź. - Górnik grał cały czas skutecznie. Nie miał może zbyt wielu sytuacji, ale to co miał, to wykorzystał i zdobył komplet punktów. Cóż więcej można powiedzieć - dodał.
Czy czerwono-biało-czerwonych nie zgubiła zbyt duża pewność siebie po odniesieniu ostatnich zwycięstw? - Nie sądzę. Wydaje mi się, że taka sytuacja wynikła z boiska. Początek mieliśmy bardzo dobry. Graliśmy piłką, stworzyliśmy sytuacje. Ale w pewnym momencie nas podłapali i po głupim błędzie to wszystko się rozwaliło. Stąd taki, a nie inny wynik. Trzeba wziąć się do roboty i walczyć w następnym meczu - przyznał.
Zespół Górnika Zabrze posiada w swoich szeregach sporą ilość doświadczonych graczy, zaś wśród łodzian takich zawodników jest niewielu. - Wydaje mi się, że było to dobrze widoczne w końcówce meczu, bo mieli dobry wynik i po prostu utrzymywali się przy piłce. Nie wydaje mi się, że w pierwszych fragmentach mieli przewagę z gry. Wiadomo, po pierwszej i drugiej bramce to na pewno. Ale wydaje mi się, że walczyliśmy zarówno z przodu, jak i z tyłu. Jednak w drugiej połowie, kiedy Górnik miał dobry wynik, to utrzymywał się przy piłce. Mają zdecydowanie większe doświadczenie niż my i to wykorzystali. Grali sobie piłką z jednej strony na drugą, przez co zmuszali nas do biegania i ganiania piłki. Męczyliśmy się i traciliśmy siły, bo chcieliśmy wyrównać. Wykorzystali to i strzelili trzecią bramkę z kontry. No i było po meczu - mówił.
Czy widzewiacy nie mają pretensji do swojego kolegi z zespołu, Thomasa Phibela, który zdobył samobójczą bramkę? - Cóż, takie sytuacje się zdarzają niestety. Na boisku zabrakło porozumienia. Na pewno nie możemy tracić takich bramek, to jest oczywiste. A cóż, tak się stało trzeba było się podnieść po tym i grać dalej. Niestety się nie udało i nie możemy nic na to poradzić. Cóż, mleko się już wylało - powiedział.
Do kolejnego ligowego spotkania łodzianie mają blisko dwa tygodnie czasu, który mogą poświęcić na usunięcie mankamentów ze swojej gry. - Tak, jasne. Mamy teraz dużo czasu na pracę. Na pewno trochę odetchniemy i będziemy koncentrować się na kolejnym meczu. Myślę, że taka przerwa się przyda - zakończył.