20 lat temu GKS Katowice sięgnął po ostatni w swojej historii Puchar Polski. Potem losy drużyny ze stolicy Górnego Śląska w pucharowej rywalizacji toczyły się różnie. W ostatnich latach podopieczni Rafała Góraka żegnali się z rozgrywkami już na pierwszej rundzie, ustępując m.in. Ruchowi Zdzieszowice, Puszczy Niepołomice, Lubońskiemu KS.
W tym sezonie - nie bez kłopotów - GieKSa rozprawiła się z Wigrami Suwałki i w piątkowy wieczór podejmie przy Bukowej Podbeskidzie Bielsko-Biała. W Katowicach wciąż żywe są wspomnienia zwycięskiego finału nad Ruchem Chorzów z sezonu 1982/83.
- To był w ogóle bardzo dobry okres dla naszego klubu. Regularnie walczyliśmy na polskich boiskach o najwyższe cele i graliśmy w europejskich pucharach - wspomina Janusz Jojko, legenda GKS-u. - W drodze do finału pokonaliśmy naprawdę wymagających rywali. Na naszej drodze stanął ŁKS Łódź czy dominująca w tych rozgrywkach Legia Warszawa - dodaje.
Świetny przed laty golkiper jest najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii GieKSy. Z katowicką drużyną sięgnął dwukrotnie po Puchar Polski i Superpuchar kraju. "Zaledwie" jednym pucharem na koncie poszczycić się może bodajże największa gwiazda z Bukowej Jan Furtok.
Przed meczem z Góralami Jojko jest dobrej myśli. - Puchary rządzą się swoimi prawami. Na boisku to nie będzie miało znaczenia, że Podbeskidzie gra o klasę rozgrywkową wyżej. Wyjdziemy na boisko i będziemy grać swoje. Chcemy ten awans wywalczyć ambicją i wolą walki. Zrobimy wszystko, by zagościć w 1/8 finału - zapewnia 53-latek.
Niewykluczone, że o wyniku piątkowej rywalizacji - jak podczas pamiętnego starcia GieKSy z Niebieskimi - zadecydują rzuty karne. - Wtedy udało mi się jedną jedenastkę wybronić. Pamiętam, że wyczułem i wyciągnąłem strzał Radka Gilewicza - mówi ze śmiechem opiekun bramkarzy katowiczan.
Rzuty karne są obecne na zajęciach GKS-u przed starciem z bielską drużyną. - Zawsze przed meczem pucharowym trzeba nad tym elementem solidniej popracować. Nie da się wykluczyć, że właśnie seria rzutów karnych zadecyduje o awansie do kolejnej rundy - przyznaje Jojko.
Pochodzący z Chorzowa zawodnik uchodzi za eksperta do spraw jedenastek, nie tylko od strony bramki. - Kiedyś w meczu Pucharu UEFA z Arisem Saloniki najpierw obroniłem, a potem strzeliłem rzut karny i wywalczyliśmy awans do kolejnej rundy. Od tego czasu taka łatka do mnie przyległa, ale jedenastki to loteria i tego nie da się nauczyć na bakier. Lepiej awans wywalczyć w regulaminowym czasie gry - puentuje były gracz katowickiej drużyny.