Podczas meczu 4. kolejki I ligi pomiędzy PGE GKS-em Bełchatów a GKS-em Katowice kibice drużyny ze Sportowej zaprezentowali efektowną oprawę pirotechniczną. Niestety nie uniknięto wydarzeń chuligańskich, za sprawą których kilka rac zostało rzuconych na murawę, a mecz musiał zostać przerwany.
Działania w tej sprawie podjęła po końcowym gwizdku sędziego policja, która zamknęła bełchatowski obiekt, uniemożliwiając kibicom i dziennikarzom opuszczenie trybun. - Chcąc opuścić stadion bramą dla dziennikarzy zostaliśmy zatrzymani przez policję, która uniemożliwiła nam wyruszenie w podróż powrotną - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl jedna ze śląskich dziennikarek.
- Zostaliśmy wypuszczeni dopiero po upływie kilkunastu minut, ale nie bramą, którą na stadion wchodziliśmy. Musieliśmy całą koronę obejść dookoła. Jesteśmy już w drodze powrotnej. Kibice w momencie opuszczania przez nas terenu w dalszym ciągu byli przetrzymywani - dodaje nasza rozmówczyni.