Bartosz Ślusarski: Powoli wychodzimy z dołka

Lech odniósł ostatnio dwa zwycięstwa i zażegnał kryzys. Bartosz Ślusarski przyznał, że u progu nowego sezonu poznaniacy mieli pewne problemy i musieli się solidnie postarać, by je wyeliminować.

W środę niektórzy podopieczni Mariusza Rumaka wzięli udział w spotkaniu sparingowym z Al-Wakra SC (1:1). To 9. zespół poprzedniego sezonu ligi katarskiej i rywal całkowicie egzotyczny, o którym poznaniacy nie wiedzieli nic. - Trener desygnował na tę potyczkę ośmiu piłkarzy z pierwszej drużyny, w tym mnie. Przydało mi się to, bo dotąd nie zaliczyłem zbyt wielu występów. Wcześniej w okresie przygotowawczym też grałem mało, bo leczyłem kontuzję - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Bartosz Ślusarski.

Jaką wartość niesie ze sobą sparing z przeciwnikiem, o którym zawodnicy ze stolicy Wielkopolski nie wiedzieli dosłownie nic? - Wiadomo, że w takiej sytuacji bardziej skupiamy się na sobie. Faktycznie, nie mieliśmy żadnych informacji o Katarczykach, jednak założyliśmy sobie pewne zadania i chcieliśmy je wykonać. Nie wszystko nam wyszło, wynik też jest średni, bo nie udało się wygrać. Nie zmienia to faktu, że trener zyskał ciekawy materiał do analizy - dodał doświadczony napastnik.

W niedzielę lechici odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu, pokonując w Pucharze Polski Termalikę Bruk-Bet Nieciecza aż 4:0. Jadąc na południe kraju, wicemistrz był jednak trochę zaniepokojony, bo ewentualna wpadka znów wywołałaby wstrząs w drużynie. - Nie można powiedzieć, że czuliśmy strach, ale faktem jest, że atmosfera wokół Lecha nie była ostatnio najlepsza. Bardzo zależało nam na awansie, przecież jechaliśmy na to spotkanie jako faworyt. Zadanie zostało wykonane i teraz znów możemy się skupić na lidze - stwierdził Ślusarski.

Czy po wygranych z Koroną i Termaliką Bruk-Bet można powiedzieć, że kryzys w ekipie Mariusza Rumaka został zażegnany? - Początek sezonu nie był najlepszy w naszym wykonaniu, gra nie rzucała na kolana. Cały czas jednak robimy wszystko, by to się poprawiło. Przede wszystkim zależy nam na wynikach, bo one dają punkty. Nie wiem czy to co się z nami działo można nazwać kryzysem. Pewne elementy faktycznie szwankowały, to co kilka miesięcy temu nam wychodziło, teraz stanowiło problem. Wyciągnęliśmy jednak wnioski, solidnie popracowaliśmy, odbyło się też sporo rozmów - zakończył 31-latek.

Komentarze (1)
Bodiczek
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale te puchary to będą się jeszcze długo czkawką odbijać...