Obaj szkoleniowcy pracują w swoich klubach zaledwie od kilku tygodni i wciąż są na etapie aklimatyzacji. Nieco łatwiej ma "The Special One", który prowadzi ekipę ze Stamford Bridge już po raz drugi, poza tym londyńczycy rozegrali o jedno ligowe spotkanie więcej (zwycięstwo 2:1 awansem z Aston Villą).
David Moyes nie ma jednak wielkich powodów do niepokoju. Przed sezonem nie brakowało głosów wieszczących wręcz katastrofę po odejściu Alexa Fergusona, mimo to były opiekun Evertonu zaliczył bardzo udany debiut i na inaugurację Czerwone Diabły pokonały na wyjeździe Swansea City aż 4:1.
W poniedziałek ciężar gatunkowy będzie już dużo większy. Stawką są nie tylko trzy punkty, ale też zyskanie przewagi psychologicznej nad rywalem i pierwszy poważny wpływ na układ sił w tabeli Premier League. Poza tym każda z drużyn może wykorzystać niedzielną wpadkę Manchesteru City, który poległ w Cardiff 2:3.
Nie tylko David Moyes i Jose Mourinho będą na świeczniku. Wielu kibiców zadaje sobie pytanie czy i jak zagra Wayne Rooney. Przy Fulham Road robili tego lata wszystko, by sprowadzić reprezentanta Anglii do siebie, ale ten - choć chciał - nie mógł opuścić Old Trafford, bo nie pozwolili mu na to włodarze. Czy w poniedziałek wyjdzie w podstawowym składzie? To jedna z ciekawszych kwestii przed hitem 2. kolejki.
Dużo znaków zapytania krąży też wokół obsady ataku Chelsea. Na inaugurację od 1. minuty zagrał Fernando Torres, który gola wprawdzie nie strzelił, ale wywalczył rzut karny (niewykorzystany przez Franka Lamparda) i rzut wolny, po którym doświadczony pomocnik się zrehabilitował i pięknym strzałem ustalił wynik na 2:0. W środę przeciwko Aston Villi "El Nino" już jednak nie wystąpił, a na szpicy Jose Mourinho wystawił Dembę Ba. Senegalczyk był aktywny, lecz w statystykach się nie zapisał. Czy to oznacza, że na Old Trafford zobaczymy Romelu Lukaku? Trudno powiedzieć. Dotąd Belg wchodził z ławki rezerwowych, lecz gołym okiem widać, że po powrocie do Londynu brakuje mu nieco boiskowej ogłady. W starciu z "The Villans" był niezwykle ambitny, jednak zepsuł kilka akcji decydując się na uderzenia z zupełnie nieprzygotowanych pozycji.
Przy okazji poniedziałkowego starcia warto wspomnieć też o ubiegłorocznych meczach Manchesteru United z Chelsea. Co ciekawe, w obu zwyciężali goście. Na Stamford Bridge padł wynik 2:3 (przy sporym udziale fatalnie sędziującego wówczas Marka Clattenburga), zaś w rewanżu The Blues triumfowali 1:0 na Old Trafford (decydującą bramkę strzelił Juan Mata). Najwięcej emocji dostarczyło jednak starcie obu zespołów w Pucharze Ligi Angielskiej. Londyńczycy wygrali po dogrywce 5:4, mimo że aż trzykrotnie musieli odrabiać straty.
Kogo w poniedziałek na pewno nie zobaczymy? Więcej problemów kadrowych mają gospodarze. Urazy wykluczyły z gry Rafael da Silvę, Luisa Naniego, Ashleya Younga i Javiera Hernandeza. W składzie The Blues może zabraknąć tylko Davida Luiza, który narzeka na kontuzję ścięgna.