Mistrzowie Polski źle zaczynali już mecze z The New Saints FC, Pogonią Szczecin, Molde FK, Lechią Gdańsk i oba spotkania ze Steauą Bukareszt. W trzech przypadkach błędy kolegów naprawiał Dusan Kuciak, ale już w najważniejszym meczu sezonu - rewanżu ze Steauą w eliminacjach Ligi Mistrzów - w 7. i 9. minucie Rumuni skradli im nadzieje na awans do Champions League.
Cztery dni później w meczu z Cracovią podopieczni Jana Urbana znów dali się zaskoczyć i to, że po pierwszym kwadransie nie przegrywali 0:2, zawdzięczają tylko nieskuteczności Dawida Nowaka i Krzysztofa Danielewicza.
- Początek nie wyglądał w naszym wykonaniu najlepiej. Kto wie, jakby wyglądał mecz, gdyby Cracovia zachowała więcej zimnej krwi? Z każdą upływająca minutą nasza gra była jednak coraz lepsza. Duże słowa uznania należą się Cracovii za to, że grała piłką -mówi Jakub Wawrzyniak.
Legioniści zgodnie tłumaczą, że słaby początek meczu w Krakowie to wynik po prostu dobrego operowania piłką przez Pasy. - Cracovia bardzo dobrze gra piłką. Wiele razy mieliśmy zorganizowany pressing dosyć wysoko, bo wiedzieliśmy, że wychodzi ze swojej strefy defensywnej, grając piłką i liczyliśmy na to, że uda się częściej odebrać piłkę, a tak nie było - komentuje trener Urban i dodaje: - W przerwie podkreślałem, że jeśli Cracovia tak gra, to będzie tak grała też w drugiej połowie, a przy zmęczeniu i na takim "szybkim" boisku będzie łatwiej o błąd. I tak było. Cracovia w drugiej połowie nam nie zagroziła poza strzałem z dystansu.
- Na pierwsze 20 minut Cracovia wyszła mocno zmotywowana i to było widać na boisku. Doszła do dwóch groźniejszych sytuacji podbramkowych. Od bramki na 1:0 nasza gra wyglądała już lepiej i wydaje mi się, że kontrolowaliśmy to spotkanie. Wywieźliśmy z Krakowa trzy punkty, a Cracovia nie jest łatwym rywalem, dobrze gra piłką. Znów źle zaczęliśmy, ale nie straciliśmy bramek. Ciężko odpowiedzieć na pytanie o to, dlaczego tak się dzieje. Dajemy się wyszumieć? Nie no - nie wiem - uśmiechał się Daniel Łukasik.
Bardziej konkretny był Łukasz Broź: - Nasz zły początek wynikał z tego, że czasem nie do końca wychodziliśmy do wysokiego pressingu i Cracovia mogła zdążyć z przegraniem piłki, montując szybkie akcje, bo dobrze grała piłką. Ale później to opanowaliśmy i Cracovia nie stworzyła już sytuacji.
Podobne zdanie ma strzelec zwycięskiego gola dla Legii Miroslav Radović: - Spodziewaliśmy trudnego meczu, ale wiedzieliśmy, że po meczu ze Steauą i ostatniej porażce w lidze musimy wygrać. Cracovia pierwszą połowę zagrała bardzo dobrze i mieliśmy problemy. Fajnie grała piłką, ale to nam udało się strzelić bramkę. W przerwie powtórzyliśmy sobie, że musimy wychodzić do Cracovii jak najwyżej i pressingiem przerwać akcję. W ten sposób stworzyliśmy sobie parę sytuacji, ale to był dla nas bardzo trudny mecz.