Ukarano mnie stalinowskimi metodami! - rozmowa z Radosławem Osuchem, właścicielem Zawiszy Bydgoszcz

Radosław Osuch nie odpuszcza. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wyraził skrajne oburzenie karą, jaką otrzymał od Ekstraklasy SA. Nie zostawił też suchej nitki na Zbigniewie Przesmyckim.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński: Co pan czuje po meczu z Lechem? Zawisza zagrał dobrze, ale nie zdobył punktów...

Radosław Osuch: Nasz występ należy ocenić pozytywnie. Znowu niestety nie podyktowano dla nas ewidentnego rzutu karnego za faul na Jakubie Wójcickim. Nie wiem dlaczego. Być może wcześniej faulowany był jeszcze Herold Goulon. W każdym razie Wójcicki ewidentnie. Przykro mi, że znowu tak się to kończy i popełniane są kolejne błędy. Ogólnie sędzia prowadził zawody poprawnie, ale akurat jedenastka nam się należała.

Widać, że to dla pana duże poruszenie...

- Jestem już tym wszystkim trochę zbulwersowany. Ostatnio zostałem bardzo brzydko ukarany przez Ekstraklasę SA. Nie dano mi żadnego prawa do obrony i chciałem, żeby ktoś to w końcu nagłośnił. Odbyło się to stalinowskim sądem, zaocznym, bez możliwości odwołania. Prezes Bogusław Biszof, który z moich pieniędzy zarabia 80 tys. zł na miesiąc, wpieprza mi 50 tys. kary bez choćby przesłuchania mnie! To gorzej niż kiedyś działano w PZPN. Myślałem, że Ekstraklasa SA została stworzona po to, by w nowoczesny sposób zarządzała rozgrywkami, a nie służalczo - jak w czasach stalinizmu - wpieprzała mi kary. Przecież nawet bandyta w sądzie ma prawo się bronić, tym bardziej ja powinienem mieć taką możliwość jako właściciel klubu. Co to znaczy? Czy mi nie wolno się odezwać w reakcji na ewidentne błędy sędziego? Wkładam w drużynę miliony złotych nie po to, by ktoś mnie oszukiwał, robił błędy, a ja nie miał prawa powiedzieć nawet słowa.

Po meczu w Poznaniu też ma pan zastrzeżenia.

- Sytuacja się powtórzyła i straciliśmy kolejny punkt. Trudno... Graliśmy dobrze, nasz występ był bardzo przyzwoity i przykro było patrzeć, że taka drużyna jak Lech gra na czas i w ostatnich minutach broni się dramatycznie. To pokazuje siłę Zawiszy, ale punktów nie ma.

Czy uczestniczył pan w posiedzeniu, podczas którego nałożono na pana kary finansowe?

- Nie. Wezwano mnie, ale w tym dniu miałem sprawę sądową w związku z meczem z GKS Katowice. Przesłałem stosowne dokumenty, poinformowałem, że o godz. 12.00 mam tę sprawę i prosiłem o przełożenie posiedzenia w mojej kwestii na za tydzień. Skąd ten pośpiech?

Pańska prośba nie została uwzględniona?

- Oczywiście, że nie. Chcę jeszcze powiedzieć, że Roman Kosecki jako wiceprezes związku za krytykowanie sędziego został ukarany kwotą 300 zł, a przecież naubliżał mu przy wszystkich. Ja natomiast dostałem 20 tys. plus kolejne 30 za baner na stronie internetowej. Łącznie to daje 50 tys. Wszystko odbyło się zaocznie, bez możliwości obrony i złożenia wyjaśnień. Gdzie tu porównanie? Tak działa Ekstraklasa SA, która powinna mnie reprezentować? Skandal! Na pewno się tym zajmę.

Czy będzie się pan odwoływać?

- W Ekstraklasie SA drogi odwoławczej nie ma. Mogę się odwołać tylko do Komisji Odwoławczej PZPN. Skazano mnie gorzej niż w czasach stalinowskich i chciałbym, żeby ktoś to w końcu powiedział. Nie zostawię tak tej sprawy.

Nie obawia się pan, że tak skomasowana krytyka sędziów nie da żadnego skutku, a może wręcz zaszkodzić?

- Oczywiście, że się tego boję. Załatwili w życiu tysiące meczów i niech nie udają świętych. Ja się pytam pana Zbigniewa Przesmyckiego, ile razy pod eskortą policji był odwożony z meczu, bo kibice go chcieli zlinczować? Niech to sobie przypomni i nie udaje świętego, bo sędziował w najgorszych czasach dla polskiej piłki. Dziwię się, bo ludzie w komisji sędziowskiej są właśnie z tamtego okresu i nikt ich nie wymienił. Czy to jest potrzebne trzymać tam te osoby? Czemu nie wzięli tego młodzi, czyści, tylko dalej siedzą tam ci najbardziej ubabrani? Mam pretensje do prezesa Bońka, że w ogóle nie rusza kolegium sędziów, tak jakby się bał, albo oni by coś na niego mieli. Nie wiem, ale tak to wygląda.

Po meczu Zawisza - Podbeskidzie Zbigniew Przesmycki powiedział, że sędziowanie było bardzo dobre. To chyba pana tak zbulwersowało?

- No oczywiście. Przecież to jest skandal! Dla mnie decydującą sytuacją - przy stanie 2:0 dla nas - było to jak Masłowski założył siatkę Koniecznemu i uciekł sam na sam, a Konieczny go chwycił wpół i przewrócił. W tym momencie sędzia włożył gwizdek biegnąc, ale zobaczył, że Konieczny ma już żółtą kartkę, po czym się odwrócił i puścił grę. Przy czymś takim nikt mi nie powie, że to ma coś wspólnego z jakimś błędem. Tym bardziej, że Konieczny żółtą kartkę dostał za tak brutalny faul na Masłowskim, że momentalnie powinien zobaczyć czerwoną. Faulowali nas, cztery razy łapali za koszulki i nic nie było przerywane przez sędziego! Dał im jedną kartkę przez cały mecz. Już nie wspomnę o dwóch rzutach karnych, które były ewidentne. Zresztą powiedział to ekspert w CANAL+. Więc ja pozdrawiam pana Przesmyckiego i, zanim zacznie kogokolwiek osądzać, jeszcze raz go pytam ile razy był odwożony pod eskortą policji po swoich wyczynach na boisku. Ja pana Przesmyckiego nie osądzam i nie mówię na jego temat w mediach. Dlatego wypraszam sobie i będę występował do prezesa Bońka o jego natychmiastowe zwolnienie z funkcji szefa komisji sędziowskiej.

Dlaczego?

- Uważam, że wśród sędziów niewiele się zmienia. Tym bardziej, że pan Przesmycki awansował pięciu swoich arbitrów z Łodzi, m. in. pana Pawła Pskita. I co? Nagle kuźnia talentów jest w Łodzi u Zbigniewa Przesmyckiego? Wszyscy się boją mówić w tej polskiej piłce, bo każdy na każdego coś ma. A ja jestem czysty i dlatego mam prawo powiedzieć co myślę i walczyć. Walczę o to, żeby było czysto, a nie żeby bezczelnie taki Przesmycki, któremu ja płacę, sugerował mi, że rzucę się z nożem. Ja nie mam prawa sędziemu nic powiedzieć? Nie ubliżyłem mu, nie wyzywałem go, stwierdziłem tylko, że sędziował jakby był od "Fryzjera". Czy to jest coś złego w pokoju sędziowskim? Czy ja nie mam prawa być wzburzony, gdy moi zawodnicy mają prawie połamane nogi - i to bez żadnej kartki dla Podbeskidzia? No jak tak może być? Cały mecz był gwizdany w jedną stronę i o czym my mówimy? Dwa karne, Vasconcelos chwytany w polu karnym, a Masłowski ścięty prostą nogą. I to było świetne sędziowanie? Szkoda gadać!

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×