Niektórzy za bardzo popadają ze skrajności w skrajność - rozmowa z Tadeuszem Sochą, piłkarzem Śląska Wrocław

Tadeusz Socha rywalizuje o miejsce w składzie Śląska Wrocław z Krzysztofem Ostrowskim. Obaj na prawej stronie defensywy nie mają łatwego życia. Wychowanek WKS-u mówi o pucharach, zespole i atmosferze.

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: Dla ciebie jako obrońcy spotkanie z Piastem Gliwice nie należało chyba do najłatwiejszych. Szybkie tempo meczu, dużo sytuacji zarówno z jednej, jak i drugiej strony.

Tadeusz Socha: - Rzeczywiście tempo meczu było szybkie. Myślę, że spotkanie mogło się podobać. Szkoda pierwszej połowy i tych okazji, które sobie stworzyliśmy, bo Piast Gliwice tak naprawdę nie miał żadnej takiej dogodnej sytuacji ku temu, żeby zdobyć gola, a tę bramkę strzelił. Na pewno żałujemy, że ta pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 dla gliwiczan, a nie co najmniej takim samym rezultatem w drugą stronę.

Do przerwy to powinniście prowadzić z 3:0...

- Wiadomo, że wszystkich sytuacji się nie wykorzysta, ale szkoda, że przynajmniej jednego gola nam się nie udało strzelić, bo wtedy zupełnie inaczej się gra. Byśmy sobie dobrze ustawili spotkanie, a tak to trzeba było gonić wynik. Naprawdę jednak trzeba uszanować ten jeden punkt.

Wrócę do meczu wyjazdowego z Club Brugge. Tam praktycznie wszystkie okazje, które mieliście, to wykorzystaliście. Gdybyście na takim procencie skuteczności grali w rozgrywkach ligowych...

- Tak, ale wszystkiego się nie da wykorzystywać. W tym tam naprawdę tkwi jakość drużyny. Gdybyśmy wykorzystywali każdą okazję jaką sobie stwarzamy, to byśmy byli zdecydowanym liderem Ekstraklasy. Tak się nie da. Dobrze było było, gdyby co druga czy trzecia sytuacja była zamieniana na gola. W Gliwicach w pierwszej połowie tego zabrakło. Pokazaliśmy jednak, że pomimo tylu spotkań, które już rozegraliśmy, jesteśmy lepiej przygotowani kondycyjnie od przeciwnika. To my w drugiej połowie nadal prowadziliśmy grę i udało nam się strzelić tę bramkę, która dała remis. Mieliśmy kolejne okazje, aby zdobyć kolejne gole, ale piłka nie wpadła do siatki. Mecz zakończył się więc remisem.

Ale moment kryzysowy w którym Piast was zdominował w tym spotkaniu był.

- Piast przeprowadził kilka akcji z których stworzył jakieś sytuacje, ale myślę, że jednak opanowaliśmy to, co się działo na boisku i już do końca spotkania to my narzucaliśmy tempo i styl całego meczu.

Od 8. minuty przez żółtą kartkę którą dostałeś, zapewne grałeś pod presją. Sędzia potem cie jeszcze ostrzegał.

- Myślę, że to nie był faul na żółtą kartkę - tym bardziej, że to było gdzieś z boku boiska. Przez to musiałem uważać.

Śląsk Wrocław ma wąską kadrę, ale nie dotyczy się to twojej pozycji, bo tam rywalizujesz z Krzysztofem Ostrowskim o miejsce w wyjściowej jedenastce.

- Myślę, co do tej wąskiej kadry... Mamy tylu zawodników, ilu mamy. Są też młodzi piłkarze, którzy czekają na swoją szansę. Trzeba im dać też możliwość pokazania się. Myślę, że na każdej pozycji jest rywalizacja.

Teraz czeka was przerwa w rozgrywkach ligowych. Nad czym w sumie będziecie pracować? Szwankuje chyba trochę gra w defensywie, prawda?

- Tak, na pewno nad tym, żeby nie tracić w każdym meczu co najmniej jednej bramki, bo od początku sezonu praktycznie w każdym spotkaniu tak się dzieje. Nad tym trzeba pracować.

Szkoda chyba, że ta przygoda w europejskich pucharach skończyła się takim wynikiem w meczu z Sevillą? 

- Wydaje mi się, że to ostatnie spotkanie może troszkę jakby zamazać przebieg całej rywalizacji w Lidze Europejskiej. Powtarzaliśmy już to jednak nie raz, że to procentuje. Rok temu mieliśmy doświadczenia z pucharów z jeszcze wcześniejszej edycji. Myślę, że w kolejnym sezonie będziemy czerpać doświadczenie z tych potyczek, które rozegraliśmy do tej pory. Naprawdę zagrać taki mecz z Sevillą o stawkę, o awans, to jest gra na sto procent z której można się dużo nauczyć, a także zobaczyć, jak można, jak powinno się grać i do czego trzeba dążyć w piłce nożnej.

Przewrotna jest trochę piłka nożna. Jeszcze przed meczem z Sevillą wszyscy życzyli wam powodzenia i was wychwali, ale po spotkaniu wytykano wam już tylko błędy, których w tym meczu popełniliście jednak wiele.

- Wydaje mi się, że po prostu niektórzy dziennikarze czy kibice za bardzo popadają ze skrajności w skrajność. Takie jest moje zdanie. Trzeba na chłodno oceniać zespół. Nie można po wygranej pisać, że to przyszły mistrz Polski, a po porażce stwierdzać, że trzeba wymieniać pół składu. Trzeba na chłodno oceniać drużynę i podchodzić do tego spokojnie. Wiadomo, że kibice chcieliby, żeby drużyna każdy mecz wygrywała. To jest oczywiste. My też byśmy tego chcieli, ale są mecze w których trzeba uszanować remis, tak jak w Gliwicach, a potem przygotować się do kolejnej potyczki, którą będziemy chcieli wygrać.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×