- Nie czarujmy się, nie mamy szans na awans - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski. Teoretycznie te szanse jednak jeszcze mamy, ale o awans do brazylijskiego mundialu będzie niesłychanie trudno. W tej chwili bowiem reprezentacja Polski zajmuje czwarte miejsce w tabeli grupy H. W sześciu spotkaniach biało-czerwoni wywalczyli dziewięć punktów, o dwa mniej niż Ukraina, trzy niż Anglia. Prowadząca w grupie Czarnogóra ma pięć więcej, jednak po siedmiu występach.[b]
[/b]
Polacy z Czarnogórą zagrają więc z nożem na gardle. Czy w sytuacji podbramkowej pokażą, na co ich stać? - Historia pokazuje, że wielokrotnie tak było. Wiara wypływa nie tylko z oceny sytuacji, ale i wiary w drużynę. Patrząc na zawodników, na zespół, na ich zaangażowanie jestem pełen optymizmu - mówi Waldemar Fornalik. Wszyscy w sztabie kadry zdają sobie sprawę, że tym razem żaden inny wynik niż zwycięstwo nie wchodzi w grę. - Tylko wygrana przedłuży nasze nadzieje na awans do mistrzostw świata w Brazylii. Bardzo nam na tym zwycięstwie zależy i jestem przekonany, że nas na nie stać - przekonuje selekcjoner.
Pytanie jednak, czy Waldemarowi Fornalikowi można wierzyć. Po dobrym spotkaniu z Anglią wydawało się, że wszystko idzie we właściwym kierunku. Nic jednak bardziej mylnego. W kolejnych meczach eliminacyjnych do mistrzostw świata w Brazylii przegraliśmy bowiem z Ukrainą i wstydliwie zremisowaliśmy z Mołdawią. Sytuacji nie zmieni zwycięstwo z San Marino, bo piłkarzy z tego kraju ogrywają wszyscy.
Przed potyczką z Czarnogórą Fornalik nie miał łatwego życia. Wypadł mu bowiem Łukasz Piszczek, a także między innymi napastnicy Artur Sobiech i Arkadiusz Milik. Stąd też wszędzie wyśmiewane awaryjne powołanie Pawła Brożka. Co stanie się jednak, gdy zawodnik Wisły Kraków będzie musiał pojawić się na murawie? - Paweł Brożek jest doświadczonym piłkarzem. Przede wszystkim życzmy, żeby Robertowi nic się nie przydarzyło - stwierdził selekcjoner. Sam Robert Lewandowski gwarancją sukcesu też jednak nie jest, bowiem w kadrze nie może się przełamać.
Co czeka nas w piątkowym spotkaniu? - Najważniejsze, żebyśmy podeszli do tego spokojnie, żebyśmy się nie podpalali. To, co będzie nam potrzebne, to wyrafinowanie i cwaniactwo. Mieliśmy wcześniej sytuacje, ale nie strzelaliśmy bramek. Kluczem do sukcesu będzie, żebyśmy wykorzystali swoje okazje - zapowiedział Jakub Błaszczykowski. Czarnogórcy zgodnie jednak podkreślają, że ich też interesują tylko trzy punkty. - Zdajemy sobie sprawę, że Polacy muszą wygrać, że dla nich to mecz ostatniej szansy. Ale choć nasza sytuacja jest nieco lepsza, to myśląc o awansie do mundialu, to jest naszym celem. Też interesują nas tylko trzy punkty. Przyjechaliśmy do Warszawy wygrać - powiedział Branko Brnovic, trener zespołu z Bałkanów. Ten nie będzie mógł skorzystać z Andriji Delibasica, Vladimira Volkova czy Savo Pavicevica. Szkoleniowiec tym faktem nie jest jednak zbytnio podłamany. - Sądzę, że skład, który przyjechał do Warszawy, stać na zwycięstwo - podkreślił.
Dla nas to mecz ostatniej szansy. Nawet remis wyklucza nas już bowiem z dalszej rywalizacji. Biało-czerwoni zgodnie jednym chórem przekonują jednak, że stać ich na zwycięstwo. Stać może i owszem, ale czy te słowa zamienione zostaną w czyn, jakim będą trzy pukty? Wiele sobie już po tej kadrze obiecywaliśmy, ale jak na razie ona nas zawodzi. Może jednak tym razem będzie inaczej i po ostatnim gwizdku sędziego fani będą dumni z naszych piłkarzy? - Grać na całego i walczyć do upadłego - śpiewają kibice. I tego właśnie oczekujemy od naszych zawodników w piątkowym spotkaniu. Do mistrzostw świata awansuje tylko zwycięzca grupy, a ekipa z drugiego miejsca może szukać szansy w barażach.
Polska - Czarnogóra / pt. 06.09.2013 r., godz. 20:45
Przewidywane składy:
Polska: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Kamil Glik, Łukasz Szukała, Jakub Wawrzyniak - Grzegorz Krychowiak, Eugen Polanski - Jakub Błaszczykowski, Mateusz Klich, Waldemar Sobota - Robert Lewandowski.
Czarnogóra: Mladen Bozović - Stevan Savić, Miodrag Dzudović, Marko Basa, Vladimir Bozović - Simon Vukcević, Elsad Zverotić, Nikola Drincić, Marko Bakić - Stevan Jovetić, Mirko Vucinić.
Sędzia: Bjoern Kuipers (Holandia).