Reprezentacja Polski zremisowała 1:1 z Czarnogórą. O ile w pierwszej połowie biało-czerwoni pokazali się z dobrej strony, to po przerwie brakowało już dogodnych okazji bramkowych. - Nie wiem co się stało po przerwie. W pierwszej połowie naprawdę fajnie to wyglądało. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, trzymaliśmy piłkę, kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Wiadomo, że stracony gol trochę też był niepotrzebny. W drugiej połowie Czarnogóra się cofnęła, czekała na kontry. Nam zabrakło może trochę cierpliwości, ostatniego podania, dogrania. W ostatnich sekundach wszyscy myśleli, że jednak wygramy to spotkanie, ale niestety był spalony. Wydaje mi się jednak, że przede wszystkim szkoda tej sytuacji, kiedy Waldek Sobota był faulowany. Powinien być rzut karny i czerwona kartka. Sędzia tego jednak nie zobaczył i odgwizdał spalonego. Ciężko na gorąco powiedzieć co zawiniło, ale na pewno był to mecz do wygrania - powiedział Robert Lewandowski.
- Nie ma co się oszukiwać - powinniśmy ten mecz wygrać. Nie wiem czego jednak zabrakło. Czy koncentracji czy konsekwencji w tym co robimy, żeby jednak grać pewnie i do końca, a w końcu wpadnie ta bramka? Na pewno jest jeszcze trochę do poprawy - dodał "Lewy".
Polacy praktycznie stracili już szanse na awans do brazylijskiego mundialu. - Nie wypada nam ani liczyć punktów, ani myśleć co będzie, gdy ci wygrają, ci przegrają lub zremisują. Skupmy się na tym, żebyśmy zdobyli w kolejnych meczach punkty, a wtedy dopiero zacznijmy ewentualnie myśleć o tym. Nieraz jest tak, że liczymy, zastanawiamy się nad matematycznymi szansami. Nie wiem po co to wszystko jest. Skupmy się na tym, żeby kolejny mecz wygrać, a jeśli będzie szansa, to będzie można o tym pomyśleć - skomentował napastnik Borussii Dortmund.
Lewandowski w meczu z Czarnogórą strzelił gola. Po meczu wypowiedział się na temat swoich krytyków. - Nie wiem czy niektóre osoby poprzez krytykę chcą się wypromować na moim nazwisku. Najlepiej jakby może znalazły inny sposób, bo to, że teraz strzeliłem gola, to nic nie oznacza. Jakbym nie strzelił, a byśmy wygrali, to bym się bardziej z tego cieszył. To, że zdobyłem gola nie oznacza, że to był mój najlepszy mecz w kadrze. Wielokrotnie jeszcze lepiej grałem w kadrze, a nie zdobywałem goli, ale dla niektórych to nie jest ważne. Liczą się tylko bramki. Niech następnym razem się uderzą pięścią w pierś zanim coś powiedzą - podsumował napastnik.
Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz