Sektory dopingujące nie pomogły. Piknik na meczach kadry trwa w najlepsze!
W meczu z Czarnogórą PZPN wydzielił sektory za jedną z bramek, które miały prowadzić doping podczas spotkania. Znajdowało się tam jednak sporo osób, które nie były zainteresowane wspieraniem drużyny.
W sektorach dopingujących można było spotkać osoby, które znalazły się tam tylko i wyłącznie z tego powodu, że wejściówki na te miejsca były najtańsze. Doping zauważalny był tylko wtedy, kiedy Polacy zamykali Czarnogórę na własnej połowie i co chwilę stwarzali groźne sytuacje. Zachęcić do dopingu w innych sytuacjach próbowała mała grupka kibiców, jednak po wielu próbach ostatecznie dała sobie spokój.
Reprezentacja Polski najbardziej dopingu potrzebowała w drugiej połowie, gdy wiele rzeczy nie wychodziło tak, jak jeszcze w pierwszej części gry. Wówczas trybuny nie potrafiły odpowiednio zareagować i zmobilizować zawodników. Oczywiście największe ożywienie panowało, kiedy na placu gry leżeli zawodnicy Czarnogóry oraz gdy sędzia nie podyktował rzutu karnego i nie zaliczył bramki dla Polaków. Po ostatnim gwizdku arbitra na Stadionie Narodowym rozległo się głośne buczenie, czyli to, w czym obecni kibice się specjalizują.Jeszcze kilka lat temu zagraniczne media dostrzegały największe zagrożenie w fanach naszej drużyny. Teraz niestety sytuacja się odwróciła i trudno wyobrażać sobie, żeby to szybko się zmieniło.