Warta i Chrobry na remis, a trenerzy zgodni: Czujemy niedosyt

Mecz Warty z Chrobrym miał być hitem 7. kolejki II ligi gr. zachodniej, ale rozczarował i nie dostarczył wielkich emocji. Mimo to trenerzy obu zespołów byli umiarkowanie zadowoleni z gry.

- Zaliczyliśmy dobry początek, mieliśmy trzy dogodne sytuacje. Dwie z nich nie najlepiej rozwiązał Damian Sędziak, z kolei Bartosz Machaj przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Szkoda, bo gdybyśmy otworzyli wynik, to byłaby szansa na grę z kontry. Jeśli chodzi o pierwszą połowę, jestem z niej zadowolony. Wypracowaliśmy wtedy mnóstwo stałych fragmentów, stwarzaliśmy z tego zagrożenie, brakowało tylko precyzji. Ogólnie przed przerwą nie pozwoliliśmy gospodarzom na zbyt wiele - powiedział opiekun Chrobrego, Ireneusz Mamrot.

Po przerwie układ sił na boisku uległ jednak znaczącej zmianie i wtedy ekipa z Głogowa tak dobrze już sobie nie radziła. - Mieliśmy jedną świetną okazję, nie wiem jak to się stało, że piłka nie wpadła do siatki po strzale Sędziaka. Mimo to trzeba przyznać, że w tym okresie rywale też nam kilka razy zagrozili. Czuję pewien niedosyt, ale musimy uszanować remis na tak trudnym terenie, bo w końcówce mogliśmy nawet przegrać - dodał.

Jak rezultat 0:0 przyjęto w obozie Warty? - Walka i zaangażowanie były na odpowiednim poziomie, lecz wynik nas nie satysfakcjonuje. W pierwszej połowie faktycznie więcej okazji mieli goście, ale po przerwie to my prowadziliśmy grę i zwłaszcza w końcówce znacznie podkręciliśmy tempo. Wtedy było kilka szans na strzelenie zwycięskiego gola - zanalizował Marek Kamiński.

W sobotę mało widoczny był Grzegorz Rasiak. Rywale podwajali jego krycie, przez co były reprezentant Polski miał bardzo ograniczone możliwości. - Każdy z naszych przeciwników próbuje wyłączyć Grzegorza z gry, czasem angażując w to nawet trzech piłkarzy. Pracujemy jednak nad tym, by nasza ofensywa nie była przewidywalna - zaznaczył trener zielonych.

Problemem poznaniaków były też proste straty w środku pola, które przede wszystkim przed przerwą skutkowały kilkoma groźnymi kontrami. - W linii pomocy mieliśmy ostatnio pewne roszady, a w sobotę dopiero po raz pierwszy po kontuzji wystąpił Maciej Scherfchen. Nie sądzę, by moim piłkarzom brakowało koncentracji. To raczej kwestia dyspozycji dnia. Zresztą w drugiej połowie udawało nam się już unikać tych strat i gra wyglądała lepiej - dodał Kamiński.

Komentarze (2)
avatar
Roman Mędrek
9.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To nie była kwestia dyspozycji dnia jak mówi trener zielonych a raczej dyspozycji ostatnich trzech tygodni która jest słaba No ale mało który zespół zagra na poziomie Calisi czy Jaroty a te mec Czytaj całość
Bodiczek
8.09.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jakość widowiska słaba, zawiodła zwłaszcza Warta, która przespała I połowę...