Tak głośno o Takafumim Akahoshim jeszcze nie było. Pomocnik Pogoni Szczecin wybitnie rozpoczął sezon, ma na koncie cztery bramki i dwie asysty, dzięki którym przewodzi w klasyfikacji kanadyjskiej i ustępuje tylko Eduardsowi Visnakovsowi w tabeli strzelców. "Aka" regularnie gości w jedenastkach kolejki, jest uznawany za objawienie ostatnich tygodni.
- Nie czuję się bohaterem ani ligi, ani nawet samej Pogoni Szczecin. Gra mi się rzeczywiście dobrze, ale do pełni szczęścia brakuje np. dobrego występu przeciwko Legii Warszawa. W tym meczu zagrałem poniżej swoich oczekiwań, więc trudno mówić o pełni formy. Nie ukrywam jednak, że czuję się lepiej niż wiosną poprzedniego sezonu - komentuje zamieszanie wokół siebie Takafumi Akahoshi.
Aka gra na polskich boiskach od ponad dwóch sezonów. Dotychczas więcej mówiono o jego potencjale niż wymiernych sukcesach. Owszem, zdarzało mu się odpalić, ale okresami nie wyróżniał się nawet na tle pierwszoligowców. Po awansie Pogoni do T-Mobile Ekstraklasy rozegrał dziwny, nierówny sezon. Jesienią potrafił się odpowiednio zareklamować, ale zmazał całe wrażenie klapą w rundzie wiosennej. - Pokazuje w meczach 60 procent możliwości - przekonywał Edi Andradina na początku poprzedniego sezonu.
Biorąc pod uwagę szacunki Ediego - Aka pokazywał wiosną góra dwadzieścia procent tego, co potrafi. Skąd taki zjazd? Jedni sugerowali niesportowe prowadzenie się, inni doszukiwali się tego, co określa się syndromem Gergo Lovrencsicsa: Akahoshi podpisał wcześniej nowy, trzyletni kontrakt z Pogonią. Symbolem kryzysu Japończyka była nowa fryzura. - Rzeczywiście, wygląda na to, że moja dyspozycja zależy od koloru włosów i chętnie zrzucę na nią winę. A tak na poważnie, to jedno nie miało związku z drugim - uśmiecha się i wyjaśnia z perspektywy czasu pomocnik.
Dziś włodarze Pogoni nie powinni żałować decyzji o przedłużeniu kontraktu. Japończyk odradza się i można spodziewać się zainteresowania jego osobą ze strony mocniejszych klubów. Do stycznia 2016 ma ważny kontrakt, więc w razie konkretów nie odejdzie za darmo. Akahoshi był wcześniej obserwowany przez Herthę Berlin oraz FC Augsburg.
[nextpage]Bundesliga to jeden z upragnionych kierunków Japończyka, podoba mu się także wizja transferu do Premier League. Aka przyjechał nad Wisłę dzięki rekomendacji agenta, choć nie kojarzył Polski z niczym poza Fryderykiem Chopinem. W Niemczech już bywał, chociażby na meczu charytatywnym w Duisburgu jako reprezentant Japończyków grających w Europie, którzy przegrali 1:2 z Borussią Dortmund.
Gra w Bundeslidzie czy Premier League byłaby szansą na dostanie się do reprezentacji Japonii. - Z selekcjonerem nie mam kontaktu. Żeby grać w kadrze trzeba występować w lepszych ligach niż Ekstraklasa. Polskiej ligi nikt w Japonii nie śledzi, chociaż jakieś tam nieliczne informacje się przedostają - przyznał gorzko. - Gdyby ktoś zaproponował mi grę w reprezentacji Polski musiałbym to rozważyć. Na pewno nie mówię "nie". Jestem jednak Japończykiem i marzę o grze dla swojego kraju. Ten patriotyzm gdzieś we mnie jest - mówi.
Na razie Akahoshi jest pierwszoplanową postacią piłkarskiego światka w Polsce, a nie Japonii. Jak sam przyznaje bywa rozpoznawalny w ojczyźnie, uczestniczył w programie telewizyjnym pokazującym Japończyków grających w Europie. Trudno jednak powiedzieć, aby ściągał tłumy rodaków na stadion przy Twardowskiego. Przychodzi ich co najwyżej kilkunastu: mieszkańców Szczecina, turystów oraz dziennikarzy.
Akahoshi nie mówi płynnie po polsku, mimo tego czuje się zadomowiony w Szczecinie. Poznał w tym mieście żonę - Japonkę, spodziewa się dziecka, co pół żartem pół serio kibice wiążą z lepszą dyspozycją. Czy czekają go w życiu także inne, sportowe zmiany? Jeżeli utrzyma wysoką formę przez dłuższy okres niż sześć kolejek, to prawdopodobnie stanie się łakomym kąskiem na rynku transferowym. Jeżeli stanie się inaczej, to prześpi być może ostatni dzwonek na zrobienie większej kariery. Takafumi ma już 27 lat.
W sobotę Pogoń podejmie Lechię Gdańsk i będzie to wydarzenie bez precedensu. Na boisku powinni się pojawić trzej piłkarze z Japonii: Aka i Takuya Murayama z Pogoni oraz Daisuke Matsui z Lechii. Na razie oba zespoły są w czołówce tabeli, a wspomniani stranieri są ich pierwszoplanowymi postaciami.