Po nieudanym występie Sebastiana Boenischa w meczu z San Marino na bocznego obrońcę spadła fala krytyki. Pojawiły się nawet opinie, że niezrozumiałym jest, iż piłkarz znajdujący się w tak słabej formie regularnie gra w czołowym zespole Bundesligi, mając miejsce w pierwszym składzie.
Sami Hyypia, nie przejmując się opiniami o swoim podopiecznym i mając bardzo niewielkie pole manewru (jedynym konkurentem Boenischa jest młody Grek Kostas Stafylidis), posłał 26-latka do boju od 1. minuty w spotkaniu z VfL Wolfsburg. Bayer Leverkusen wygrał to spotkanie 3:1, utrzymał 3. miejsce w tabeli, a Polak w żadnym wypadku nie ponosi odpowiedzialności za straconą bramkę.
"W pierwszej połowie należał do najlepszych zawodników Bayeru. W 53. minucie mógł zdobyć gola, ale jego strzał obronił Benaglio" - zrecenzował grę Boenischa Sportal, przyznając mu notę "3,5" ("1" - klasa światowa, "6" - poniżej krytyki). "Przez cały mecz był wzorem, jeśli chodzi o liczbę przebiegniętych metrów i zaangażowanym" - ocenił Koelner Stadt-Anzeiger, od którego zawodnik otrzymał ocenę "4". Także według Bildu Boenisch zagrał na "4", a takie same noty otrzymali Emir Spahić, Roberto Hilbert oraz Heung-Min Son.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.
Boenisch bez wątpienia nie był bohaterem Aptekarzy, jednak nie sposób stwierdzić, że zawiódł. Trener nie ma żadnego powodu, aby nie wystawić go do gry w podstawowym składzie we wtorkowym pojedynku z Manchesterem United na Old Trafford, gdzie Bayer rozpocznie rywalizację w Lidze Mistrzów. Dla byłego zawodnika Werderu Brema rywalizacja z Czerwonymi Diabłami będzie ogromnym wyzwaniem.