Kapitalnie to spotkanie rozpoczęło się dla Swansea City jak i dla byłego zawodnika Liverpoolu FC Jonjo Shelveya. W drugiej minucie otworzył wynik meczu, chociaż w początkowej fazie akcji skiksował. Shelvey nie celebrował zdobycia gola, a wykonał tylko gest przepraszający w kierunku fanów The Reds.
Jednak rosły pomocnik Łabędzi przeniósł się w ciągu 120 sekund z nieba do piekła. Tak podawał do własnego bramkarza, że sam na sam z Michelem Vormem znalazł się Daniel Sturridge. Okazji nie zmarnował i w czwartym spotkaniu zdobył czwartą bramkę.
W 36. minucie Shelvey znów fatalnie się pomylił. Podał tym razem pod nogi debiutującego Victora Mosesa. Nigeryjczyk chwilę popędził z piłką, a następnie płaskim strzałem zaskoczył golkipera.
To, co Shelvey zepsuł... naprawił w drugiej połowie. Pięknie zgrał futbolówkę głową do Michu, któremu nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do siatki rywali. W kolejnych minutach lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, jednak wynik nie uległ już zmianie. Remis 2:2 dał powrót Liverpoolowi na fotel lidera Premier League.
Swansea City - Liverpool FC 2:2 (1:2)
1:0 - Shelvey 2'
1:1 - Sturridge 4'
1:2 - Moses 36'
2:2 - Michu 64'
Kupon w plecy ale jest jeszcze LM.