Koronie temperamentu nie brakuje

Piłkarze Korony znani byli z tego, że na boisku nie przebierali w środkach. Stewardzi w Lubinie podejrzewają, że w przerwie meczu kielczanie złość po straconym golu wyładowali na... drzwiach.

Artur Długosz
Artur Długosz

W ostatniej minucie doliczonego do pierwszej połowy czasu piłkarze Korony Kielce stracili gola. Na listę strzelców wpisał się dobrze dysponowany w sobotę Arkadiusz Piech. Tuż po tym trafieniu arbiter zaprosił piłkarzy obu ekip do szatni. Co się wówczas wydarzyło? To w Lubinie było gorącym tematem rozmów już po zakończeniu spotkania, które ostatecznie złocisto-krwiści przegrali 0:2.

- Ktoś musiał kopnąć albo walnąć pięścią, no bo jak? Przecież my tego nie popsuliśmy - mówili do siebie stewardzi w budynku klubowym Zagłębia. Jak udało nam się ustalić, "oberwały" drzwi do szatni zespołu drużyny gości czyli w tym przypadku, Korony Kielce. - W przerwie słychać było głośny trzask. Zamek ucierpiał - wyjaśniał nam jeden ze stewardów.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Po spotkaniu w Lubinie trwało więc dochodzenie mające ustalić głównego winowajcę. Mimo wszystko nic aż tak poważnego zapewne się jednak nie stało.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×