Hołota nie zapomina o GKS-ie Katowice

Tomasz Hołota ostatnio rozstrzelał się w Śląsku chociaż piłkarz deklaruje, że bramkę z meczu z Ruchem Chorzów może oddać Marco Paixao. Pomocnik nie zapomina też o klubie, w którym się wychował.

Jak padł gol dla Śląska Wrocław w meczu z Ruchem Chorzów? Po strzale z dystansu Marco Paixao piłka odbiła się od Tomasza Hołoty i wpadła do siatki. Trafienie przypisano Hołocie, chociaż domaga się go Paixao. - Na pewno można powiedzieć, że Marco wykonał większość roboty - oddał strzał. Ode mnie piłka się odbiła i zmieniła kierunek. Nie wiem dokładnie, jakie są zasady i komu uznać tego gola. Mogę powiedzieć, że zmieniłem kierunek toru lotu piłki i ostatni jej dotknąłem. Nie ma problemu, żeby tego gola zaliczyć Marco. Ważne, że piłka wpadła do siatki - mówił po spotkaniu Hołota.

Nominalny defensywny pomocnik przez Stanislava Levego znów został ustawiony na prawej stronie pomocy. - Powoli się przyzwyczajam do tej pozycji, na treningach ćwiczę pewne elementy. Nie wyglądało to jednak tak, jakbym sobie życzył - jest wiele do poprawy. W niedzielnym spotkaniu miałem specjalną motywację, bo jestem wychowankiem GKS-u Katowice, a wiadomo, jakie stosunki łączą GKS z Ruchem - zaznaczył pomocnik WKS-u.

Wrocławianie po meczu z Niebieskimi byli jednak zmartwieni. - Chcieliśmy wygrać, remis to strata dwóch punktów. Ruch postawił ciężkie warunki. Mieliśmy swoje sytuacje, ale brakowało skuteczności - podsumował piłkarz.

Źródło artykułu: