- Znów trzeba coś zmienić, stać się drużyną. Myślałem, że po tych dwóch meczach, gdzie nie było kompletu punktów, ale były jakieś punkty, można było prognozować, że nasza gra w defensywie się stabilizuje i tych błędów jest mniej. Okazuje się, że jest bardzo nierówne na razie. Nie można określić, że w tym temacie jesteśmy przynajmniej na jakimś dobrym poziomie. Myślę, że te błędy będą się jeszcze przytrafiać. Oby jak najmniej i dalej, od tych najbliższych spotkań. Wiemy dobrze, co już mówiłem, że potrzeba wspólnej gry, wspólnej pracy treningowej. Jest dużo detali, które decydują o tym, jak gra drużyna - powiedział podczas przedmeczowej konferencji Radosław Mroczkowski, trener Widzewa Łódź.
I dodaje: - Mamy masę przemyśleń przed tym spotkaniem. Obawiam się, żebyśmy nie pogubili się w nich. Wiemy dobrze, że mamy nad czym i o czym myśleć.
Szkoleniowiec łodzian odniósł się także do słabszej dyspozycji Jonathana de Amo, który w meczu z Piastem Gliwice grał bardzo niepewnie i popełnił kilka błędów. Hiszpan spędził na murawie tylko pierwsze 45 minut i po przerwie zmienił go Krystian Nowak. - Problem na pewno gdzieś się pojawił. Chcieliśmy, żeby dotrwał do przerwy i nic się nie wydarzyło. Stąd taka decyzja. Widzieliśmy, że zawodnik ma słabszy moment, czego się nie spodziewaliśmy, bo wcześniejsze mecze dawały nam raczej pozytywne odpowiedzi. Zrobiliśmy zmianę, ale okazało się, że i tak sobie tym nie pomogliśmy. Chwilę później graliśmy już jednego mniej - powiedział Mroczkowski.
Najbliższy rywal widzewiaków stawia tylko na polskich zawodników, zaś łodzianie są drużyną, gdzie gra najwięcej zagranicznych piłkarzy. - Ruch to mocno podkreśla, że ma samych Polaków. Ale wymienili trenera polskiego, na zagranicznego. U nas jest odwrotnie. Tu się możemy pozamieniać, a nie wiem, jakie będą efekty - rozpoczął swoją wypowiedź trener Widzewa. - To się wiąże z tym, o czym ciągle mówimy. Ruch ma trochę inaczej, jeżeli chodzi o możliwości, my też. My musieliśmy trochę z tego kursu zboczyć i w tej chwili jest jak jest. Nie chcę tego tłumaczyć po raz kolejny, bo ja bym chciał inaczej. Musimy to na dzisiaj przyjąć. Chętnie inne rozwiązanie można byłoby zastosować, tylko, że pole manewru jest takie, a nie inne. Myślę, że Ruch ma też swoje problemy. Ale na pewno ma kilku doświadczonych zawodników, rekordzistów. Bo jak policzymy występy Malinowskiego i Surmy w ekstraklasie, to nie wiem, czy suma występów wszystkich zawodników z kadry meczowej gdzieś była by, choćby trochę na równi. To też o czymś świadczy. Mają też paru zawodników, którzy dobrze funkcjonują, choćby Janoszka, czy Jankowski. Na pewno są to zawodnicy znani w naszej lidze - mówił.
Chorzowianie od dłuższego czasu zmagają się z różnymi problemami kadrowymi, przez co trener Ruchu nie może desygnować go gry najsilniejszego składu. - Są problemy, ale wiemy dobrze, że w meczu ze Śląskiem Wrocław potrafili zdobyć punkty. Liga jest taka, a nie inna. Tu nikt się nie położy. Oczywiście, mecz się może ułożyć różnie. Ale każdy wychodzi i zaczyna z zerowym kontem, walczy. Każdy mecz się tak zaczyna. Scenariusze rozwijają się różnie. Początek spotkań to normalna ligowa walka, nie ma odpuszczania. Kto ma kadrą taką, czy inną, od razu zakłada, że jest pokrzywdzonym, bo ma taką kadrę. Myślę, że tak nie będzie - zakończył.