Marcin Budziński: To wyglądało jak sparing - totalna głupota

Gdyby nie fenomenalne interwencje Radosława Janukiewicza, to absolutnie najlepszym piłkarzem meczu Cracovia - Pogoń Szczecin uznany byłby szalejący w drugiej linii pomocnik Pasów Marcin Budziński.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Tymczasem golkiper Portowców skradł "Budzikowi" show. Tylko po świetnych strzałach 23-latka interweniował czterokrotnie. - Niestety... Miał parę dobrych interwencji, ale czasami tak jest, że po prostu nie może wpaść do sieci. Szkoda tych sytuacji zwłaszcza w pierwszej połowie, bo gdybyśmy doprowadzili do wyrównania, to Pogoń musiałaby inaczej zagrać po przerwie, a tak to się broniła i kontratakowała - komentuje Budziński.

Wychowanek Mamrów Giżycko długo przebijał się do wyjściowej "11" w bieżącym sezonie. Wcześniej kiedy pojawiał się na boisku jako zmiennik, prezentował się dobrze, ale dwa ostatnie występy - te ze Śląskiem i z Pogonią - to jego popisowe partie.

- Czuję się tak od początku sezonu, a teraz dostaję szanse. Tylko, że z Pogonią moja gra nic nie dała, bo ani asysty, ani bramki. Nic mi z tego. Gramy dobrze, tylko nie możemy tego udokumentować. Kolejny raz zawiodła nas skuteczność - mówi.
Kapitan Pogoni Bartosz Ława stwierdził, że Cracovia to najlepiej grający zespół T-Mobile Ekstraklasy. Czy to skuteczne pocieszenie Pasów? - Ciężko powiedzieć czy to pocieszenie. Robimy konsekwentnie to, czego wymaga od nas trener. Mamy nadzieję, że w końcu piłka odda nam to, że będziemy zdobywali punkty. Za widowisko punktów nie ma - zauważa Budziński. Kreatywny pomocnik krakowian nie ukrywa, że decyzja wojewody małopolskiego o zamknięciu stadionu Cracovii na dwa ligowe mecze nie spotkała się w szatni z aprobatą i zrozumieniem.

- Nie przypominam sobie takiego ligowego meczu. To wyglądało jak sparing. Totalna głupota i niezrozumiała decyzja, żeby kazać komuś grać przy pustych trybunach. Kibice na pewno by nam pomogli, ale myślę, że i tak zagraliśmy tak, jakby byli na trybunach, bo graliśmy dobrze i nie brakowało nam walki. Nie udało się tylko strzelić bramki i dlatego przegraliśmy - tłumacz były młodzieżowy reprezentant Polski.

Tuż po końcowym gwizdku zawodnicy Cracovii wyszli ze stadionu, by podziękować kibicom, którzy przyszli na Kałuży 1 mimo zamknięcia obiektu. - Wiedzieliśmy, że są. Mieliśmy przygotowane dla nich pamiątki, które im podarowaliśmy i podziękowaliśmy za to, że zawsze są z nami - opowiada Budziński.

Marcin Budziński: Trzeba wierzyć w to, co się robi

Marcin Budziński może być czołowym pomocnikiem T-Mobile Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×