Kolejarz Stróże od 71. minuty grał w osłabieniu po tym jak po drugiej żółtej kartce wykluczony został Cheikh Niane. Mimo ogromnej przewagi w końcowych minutach, Gieksa nie potrafiła udokumentować jej bramką, więc mogła czuć niedosyt.
- Trener Kolejarza dobrze ustawił swój zespół i rywal postawił nam wysoko poprzeczkę. Nie stworzyliśmy sobie wielu dogodnych sytuacji. Mieliśmy dwie dobre okazje i szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Gdybyśmy strzelili gola, to podejrzewam, że wygralibyśmy. Po meczu fajnie się o tym mówi. Trzeba po prostu wykorzystywać szanse, nawet jeśli nie jest ich dużo. Chcieliśmy tu zwyciężyć, więc nie jestem zadowolony z takiego wyniku - powiedział Tomasz Wróbel.
Podopieczni Kazimierza Moskala mogą też spojrzeć na rezultat potyczki z Kolejarzem Stróże z innej strony. Raz, że nie przegrali czwartego kolejnego meczu, a dwa wywalczyli pierwsze wyjazdowe punkty od trzeciej kolejki.
- Można więc cieszyć się, że coś drgnęło. Zrobiliśmy mały krok do przodu, liczymy na kolejne, jeszcze większe w następnych spotkaniach. 10 punktów w 4 meczach to jest dobry wynik i zalążek czegoś dobrego. Wiemy, że jeszcze dużo pracy przed nami, ale idzie to w dobrym kierunku. Mecz w Stróżach nie należał do łatwych, więc patrząc na sprawę z takiej perspektywy, punkt przywieziony z wyjazdu nie jest aż tak zły - dodał pomocnik GKS-u Katowice.
Drużyna ze Śląska poprawiła swoje wyniki po zmianie trenera. Zaczęło się co prawda od porażki z Górnikiem Łęczna, ale potem rozpoczęła się wspomniana wcześniej passa.
- Chcę podkreślić, że jesteśmy drużyną. Nasza obecna gra to efekt pracy długofalowej, a nie tylko zmiany trenera. Wiele czynników wpływa na to, że zdobywa się punkty przez cały sezon. Cieszmy się z tego, że wykonujemy dobrą pracę, ale nie osiadajmy na laurach - zakończył Tomasz Wróbel.