To jednak małe pocieszenie dla trenera Wojciecha Stawowego, który przykłada dużą wagę do stylu gry swojego zespołu, ale jednak nie przedkłada go ponad zdobycz punktową.
- W lidze są potrzebne punkty, a mecze powinny dawać te punkty. Jeśli łączy się dobrą grę z punktami, to może to cieszyć, ale jeśli dorobku nie powiększamy, to trener nie może być zadowolony. W piłce za wrażenia artystyczne punktów nie ma - mówi opiekun Pasów i dodaje: - Jest to jednak dobry prognostyk na przyszłość, bo jakbyśmy nie dość, że nie zdobywali punktów, to jeszcze słabo grali, to wtedy mielibyśmy powód do dużego zmartwienia. To jest pocieszające, że ta gra wygląda coraz lepiej.
Cracovia za mecz z Pogonią była chwalona, ale tuż po meczu trener Stawowy przeprowadził odprawę na gorąco. Czego piłkarze dowiedzieli się wtedy od szkoleniowca? - Przede wszystkim chciałbym, żebyśmy wrócili do tego, co było naszą siłą i naszym znakiem rozpoznawczym, czyli do dominacji nad przeciwnikiem. Jeśli do tego dołożylibyśmy te sytuacje, które stwarzamy, to wtedy byłbym usatysfakcjonowany.
W świetnej formie jest ostatnio Marcin Budziński, który na powrót wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie Cracovii. W meczach ze Śląskiem Wrocław i Pogonią był bodaj najlepszym zawodnikiem z pola na placu.
- Od samego początku twierdziłem, że "Budzik" to zawodnik dużej klasy, który nie powinien sobie pozwolić na stratę miejsca w podstawowej "11", od którego należałoby budować drugą linię. Natomiast Marcin ma różne okresy. Nie chcę go za bardzo chwalić, żeby czegoś nie zapeszyć, ale bardzo się cieszę, że jest w dobrej formie - mówi Stawowy.