Gikiewicz założył się z Marco Paixao i...
Przed meczem Śląska Wrocław z KGHM Zagłębiem Lubin Rafał Gikiewicz wszedł w specjalny zakład z Marco Paixao. Portugalczyk ze swojego zadania się wywiązał. Co z bramkarzem WKS-u?
Przed spotkaniem opiekun zielono-biało-czerwonych narzekał nieco na formę fizyczną swoich podopiecznych. - Wiadomo, że koledzy już sporo meczów mają w nogach. Nie mogę jednak mówić za nich. Ja stoję i wykonuję inną robotę. Jak się przegrywa, to jest gorsze samopoczucie. Jak się wygrywa, to jest inny nastrój - skomentował bramkarz.
Przeciwko Zagłębiu Gikiewicz zbyt wiele pracy nie miał. Pomimo tego komplementował zespół z Lubina. - Jak nie ma dużo pracy, to trzeba być skoncentrowanym przez 90 minut. To jest taka pozycja, jak saper. Jak się raz pomylisz, to będą Ci wytykali błąd. Fajnie, że nie miałem dużo pracy. Oby każdy mecz tak wyglądał. Graliśmy w przewadze jednego zawodnika. Na pewno łatwiej nam było. Zagłębie ma jednak solidnych piłkarzy. Uważam, że po tej przerwie na kadrę będą groźnym rywalem i jeszcze niejednemu zespołowi punkty zabiorą - podkreślił zawodnik Śląska.
Przed potyczką z Zagłębiem Rafał Gikiewicz i Marco Paixao weszli w specjalny zakład. Portugalczyk swoje zadanie zrealizował, a "Giki"? - Założyliśmy się z Marco Paixao, że jak on strzeli, a ja obronię karnego, to lecimy na Cypr na weekend, bo mamy wolne. Nie było karnego na szczęście, więc wyjazdu nie będzie, może i lepiej, bo miałem być sponsorem tej wycieczki. Choć byłaby okazja do odwiedzin brata - podsumował bramkarz.
Marco Paixao nie zwalnia tempa