Przed meczem Śląska Wrocław z KGHM Zagłębiem Lubin podstawowe pytanie dotyczące wyjściowego składu WKS-u na tę potyczkę brzmiało: kto stanie między słupkami - czy Marian Kelemen czy Rafał Gikiewicz. Ten drugi odcierpiał bowiem już karę za czerwoną kartkę, ale w ostatnich meczach z dobrej strony pokazał się Kelemen. Stanislav Levy postawił jednak na "Gikiego". - Trener decyduje o tym kto wybiega na boisko, cieszę się, że znów ja stanąłem między słupkami. To był mój czwarty mecz w tej rundzie bez straconej bramki i oby było takich spotkań więcej. Mam nadzieję, że szczęście będzie też nam sprzyjać, tak jak teraz bo Zagłębie też miało swoje sytuacje, ale trzy punkty zostają we Wrocławiu. To fajnie, bo na Dolnym Śląsku przez pół roku teraz będzie się mówiło o Śląsku - mówił po spotkaniu zadowolony golkiper.
Śląsk Miedziowych pokonał 2:0, lecz mimo gry w przewadze jednego zawodnika nie strzelił lubinianom kolejnych goli. - Jak nie wygramy 5:0, to 2:0 jest wymęczone. Inne zespoły wygrywają po 1:0 i nikt nie pisze, że te zwycięstwa są wymęczone. Są to ważne trzy punkty, bo pozwolą nam awansować w tabeli. Po przerwie na reprezentację czeka nas mecz w Zabrzu i tam też będziemy chcieli zdobyć komplet punktów, wtedy będziemy już w dobrej sytuacji w tabeli - wyjaśniał Gikiewicz.
Przed spotkaniem opiekun zielono-biało-czerwonych narzekał nieco na formę fizyczną swoich podopiecznych. - Wiadomo, że koledzy już sporo meczów mają w nogach. Nie mogę jednak mówić za nich. Ja stoję i wykonuję inną robotę. Jak się przegrywa, to jest gorsze samopoczucie. Jak się wygrywa, to jest inny nastrój - skomentował bramkarz.
Przeciwko Zagłębiu Gikiewicz zbyt wiele pracy nie miał. Pomimo tego komplementował zespół z Lubina. - Jak nie ma dużo pracy, to trzeba być skoncentrowanym przez 90 minut. To jest taka pozycja, jak saper. Jak się raz pomylisz, to będą Ci wytykali błąd. Fajnie, że nie miałem dużo pracy. Oby każdy mecz tak wyglądał. Graliśmy w przewadze jednego zawodnika. Na pewno łatwiej nam było. Zagłębie ma jednak solidnych piłkarzy. Uważam, że po tej przerwie na kadrę będą groźnym rywalem i jeszcze niejednemu zespołowi punkty zabiorą - podkreślił zawodnik Śląska.
Przed potyczką z Zagłębiem Rafał Gikiewicz i Marco Paixao weszli w specjalny zakład. Portugalczyk swoje zadanie zrealizował, a "Giki"? - Założyliśmy się z Marco Paixao, że jak on strzeli, a ja obronię karnego, to lecimy na Cypr na weekend, bo mamy wolne. Nie było karnego na szczęście, więc wyjazdu nie będzie, może i lepiej, bo miałem być sponsorem tej wycieczki. Choć byłaby okazja do odwiedzin brata - podsumował bramkarz.