Niebiesko-czerwoni w nie najlepszym stylu ulegli przed własną publicznością Ruchowi Chorzów 0:2. - Myślę, że wiele ważnych rzeczy działo się na początku spotkania. Jako pierwsi mieliśmy swoją sytuację, ale nie udało się jej wykorzystać, a po chwili Ruch przy pierwszej okazji wyszedł na prowadzenie. Ten moment pokazał jak cały mecz będzie przebiegał. Jeżeli nie wykorzystuje się sytuacji - a mieliśmy ich bez liku - to ciężko myśleć choćby o punkcie, nie mówiąc już o trzech. Przede wszystkim musimy doprowadzić do tego, że nasze strzały lecą w światło bramki, bo to jest najważniejsze. A oddaliśmy ich dwadzieścia... Przecież każda niewykorzystana szansa działa demotywująco i to było widać - powiedział Marcin Brosz, trener Piasta Gliwice.
Większość ataków drużyny z Okrzei szło prawą stroną, gdzie grał Patrick Dytko. Próżno było szukać akcji przeprowadzanych drugim skrzydłem, gdzie biegał Tomasz Podgórski. - Chcieliśmy atakować zarówno prawą, jak i lewą stroną. Jednak w pierwszej połowie Patryk i Damian Zbozień byli zdecydowanie aktywniejsi i oni nadawali tempo naszym akcjom. Liczyliśmy również, że Pavol Cicman, który wszedł w drugiej odsłonie, wniesie dużo ożywienia w poczynania zespołu i przyczyni się do zwiększenia siły ofensywnej - wskazał szkoleniowiec Piastunek.
Po raz kolejny od pierwszej minuty na boisko wyszedł Rabiola. - Na pewno jego występ można ocenić pozytywnie. Rabiola jest groźnym napastnikiem i stwarza sobie sytuacje, jednak musimy dążyć nie tylko do ich stwarzania, ale wykorzystywania - spuentował były opiekun .