Dariusz Fornalak: W Gliwicach nie zmienił się tylko pan Tadziu

Kilka lat temu Dariusz Fornalak prowadził Piasta w ekstraklasie. Przyszła jednak seria 14 meczów bez wygranej i pożegnał się z Gliwicami. W poniedziałek wrócił na Okrzei, ale już z Ruchem.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek
Jeszcze kilka lat temu prowadził Piasta Gliwice w ekstraklasie. Jednak po serii niepowodzeń został zwolniony, a jego miejsce zajął Ryszard Wieczorek. W poniedziałek wrócił jednak na Okrzei, ale już w innej roli. - Zawsze bardzo dobrze czułem się w Gliwicach. Cieszę się zatem, że nadal mogę tutaj przyjeżdżać w roli szkoleniowca, mimo że już innej drużyny. Jestem tym bardziej zadowolony, bo trzy punkty jadą do Chorzowa - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Dariusz Fornalak, II trener Ruchu Chorzów.

Fornalak zostawiał Piasta pod względem organizacyjnym i infrastrukturalnym drewnianego, a zastał murowanego. - Wiele się w Gliwicach zmieniło, ale na pewno nie pan Tadziu, który jest zarządcą stadionu (śmiech). Natomiast to, co widzimy pod każdym innym względem bardzo różni się od tego, gdy ja prowadziłem Piasta. Niestety nie miałem szczęścia, żeby pracować jako szkoleniowiec na tym obiekcie, ale takie jest życie - skomentował były opiekun niebiesko-czerwonych.

Chorzowianie wygrali z Piastunkami 2:0 i tym samym zrównali się punktami z zespołem prowadzonym przez Marcina Brosza. - Niezmiernie cieszy nas to, że po trzech nieprzegranych spotkaniach dołożyliśmy czwarte i to z kompletem punktów. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko być bardzo zadowolonym z tego powodu - przyznał katowiczanin.

W Gliwicach pojawiło się wielu sympatyków Niebieskich, którzy przez całe 90 minut wspierali swoją drużynę. - To był fantastyczny doping. Chyba wszyscy słyszeliśmy, że ta grupa kibiców, która zasiadła na stadionie Piasta, zdominowała go całkowicie. Możemy im za to podziękować, bo wsparcie było kapitalne - zakończył Dariusz Fornalak.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Łukasz Surma o swoim golu: Przebiegłem sześćdziesiąt metrów, więc to nie było nic prostego. To jest harówka

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×