Z boku wydawać by się mogło, że trafienia zawodnika Niebieskich należało do jednych z najprostszych. W końcu dołożył on tylko nogę po idealnym podaniu Jakuba Smektały. Jednak piłkarz nie zgadza się z takim stwierdzeniem. - Przebiegłem sześćdziesiąt metrów, więc to nie było nic prostego. A tak właśnie ocenia się mecze... Dostawić tylko nogę. To jest harówka na całym boisku i gdybym nie przebiegł tych kilkudziesięciu metrów, to na pewno nie byłoby tej bramki. Poza tym przecież "Smekti" jak i cała drużyna pokonali ten sam dystans - powiedział Łukasz Surma, pomocnik Ruchu Chorzów.
Niebiescy wielkiego meczu nie rozegrali, ale to wystarczyło. Piast Gliwice raził nieporadnością w konstruowaniu swoich akcji ofensywnych. - Nastawiliśmy się na to, co nam przynosiło punkty w poprzednich spotkaniach, czyli skonsolidowana defensywa i Piast miał problemy z atakiem pozycyjnym. Były momenty, że ich obrońcy próbowali rozgrywać akcje poprzez długie zagrania, ale kończyło się to albo na aucie bramkowym albo na podaniu do naszego bramkarza. Nasza gra przyniosła efekt, ale uważam, że powinniśmy byli dłużej się utrzymywać przy piłce na połowie rywala, skoro chcemy seryjnie wygrywać mecze na boisku rywala. Tego trochę brakowało, ale trener na pewno to widzi, więc będziemy nad tym pracować - skomentował 36-latek.
Podopieczni Jana Kociana strzelali gole w najlepszych dla siebie i najgorszych dla gospodarzy momentach. Pierwszego na samym początku, a drugiego na kilkanaście minut przed końcem. - Pierwsze trafienie pozwoliło nam kontrolować ten mecz. Wpuściliśmy Piasta w atak pozycyjny, gdzie gliwiczanie mieli z nim problemy, bo byliśmy dobrze ustawieni. Potem czekaliśmy tylko na kontrę i to się udało. Uważam, że była to bardzo dobra akcja całego zespołu. Wyszliśmy w kilku zawodników na pełnym gazie i o to chodzi - stwierdził były piłkarz Lechii Gdańsk.
Jeszcze w barwach gdańszczan pomocnikowi nie układały się pojedynki z niebiesko-czerwonymi. Tym razem udało mu się to zmienić. - Piast mi w ogóle nie leżał. Ostatnie dwa mecze z Lechią przegraliśmy. W Gliwicach 0:2, a w Gdańsku 1:2, mimo że prowadziliśmy 1:0. Wiem, że z kolei Ruch wygrał ostatnio przy Okrzei 3:1 i chcieliśmy ponownie tutaj zwyciężyć, bo jest tu bardzo ładny stadion i fajnie się gra na takim obiekcie - zakończył Łukasz Surma.