Zazwyczaj federacje drużyn, które przybywają na Wembley, by rozegrać spotkanie z reprezentacją Anglii, otrzymują do rozdysponowania 9 tysięcy wejściówek. Przed meczem z biało-czerwonymi Wyspiarze okazali się hojniejsi niż zwykle i przyznali Polakom aż 18 tysięcy biletów. Oznacza to, że nasi fani stanowić będą co najmniej 20 procent ogółu wszystkich widzów podczas wtorkowego spotkania, a znając ich żywiołowość, z pewnością będą świetnie słyszalni na murawie.
Zarzuty angielskiej opinii publicznej dotyczące zwiększenia puli wejściówek dla Polaków odpiera przedstawiciel angielskiej federacji. - Bilety zaczęły być sprzedawane w sierpniu i decyzję podejmowaliśmy wówczas, mając na uwadze różne czynniki. Zważyliśmy między innymi na to, że polska społeczność jest jedną z najliczniejszych w Wielkiej Brytanii i w związku z tym spodziewaliśmy się dużego zapotrzebowania. Poza tym nie chcieliśmy, żeby Polacy kupowali bilety na trybunach zajmowanych głównie przez Anglików. Uznaliśmy, że właściwszym będzie specjalne wydzielenie jednego z sektorów na stadionie - tłumaczy Scott Field.
Podczas piątkowego pojedynku z Czarnogórą na trybunach zasiadło blisko 84 tysiące fanów reprezentacji Roya Hodgsona. Tym razem będzie ich sporo mniej. - Trzeba jednak przy tym zaznaczyć, że wejściówki, które mogli nabywać Anglicy, zostały wyprzedane dopiero w ostatni piątek, czyli bardzo niedawno. Poza tym mieliśmy już mnóstwo kibiców gości na niedawnych spotkaniach: było tutaj 21 tysięcy Ghańczyków, 22 tysiące Szkotów, a także pokaźna grupa Irlandczyków - przekonuje Field i puentuje: - Jestem przekonany, że 70 tysięcy gardeł wystarczy do awansu do mundialu. Przy takiej liczbie wsparcie dla drużyny z pewnością będzie znakomite. Ponadto pewnie wszyscy słyszeli wypowiedź Leightona Bainesa, który przyznał, że cieszy się na wyjątkową atmosferę meczu.